Niepostrzeżenie...
Dziś uświadomiłam sobie, że 17 tydzień, który właśnie zaczęłam z moją Dzidzią to już tak naprawdę początek piątego miesiąca. Jak więc zaczynamy ten kolejny etap?? Otóż - wybitnie pociągająco, żeby nie powiedzieć "ze śpikiem po brodę" jak zawsze nazywa rzecz po imieniu mój tato. Katar dopadł mnie wczoraj w pracy i niestety czuję, że tak szybko się go nie pozbędę. Amputacja nosa nie jest tu niestety najlepszym rozwiązaniem, choć chwilami poważnie to rozważam. Tak ogólnie to strasznie mi ten czas zapiernicza. Piąty miesiąc to już taki szmat czasu, że sama nie wiem kiedy to zleciało. Ani się obejrzę, a będę pakować torbę do szpitala, a potem przywiozę zawiniątko z małą Jagódką albo małym Kubusiem, a wtedy cały świat stanie na głowie jeszcze bardziej niż dotychczas. Płeć może poznamy na następnym USG, chociaż już na tym poprzednim coś było widać, ale to jeszcze nie tak na pewno. Jeśli chcecie, możecie w komentarzach zgadywać - ciekawe jakie macie typy :D Jak chodzi o pracę, to