Posty

Wyświetlanie postów z listopad, 2012

Decyzja podjęta

Doskonale wiem, że powinnam dostać "opr" za tak długą ciszę :) więc zanim to nastąpi poczytajcie co ciekawego u mnie i Dzidziusia :) Oboje czujemy się dobrze, rośniemy każdego dnia i każdego dnia cieszymy się swoją bliskością. A przynajmniej ja się cieszę, czując jak wypycha nóżki w coraz to nowym miejscu. Stare spodnie poszły w odstawkę, zastąpione takimi śmiesznymi z "workiem na brzuch" :P naprawdę wygodnymi jeśli o mnie chodzi, bo metoda "na gumeczkę" już nic nie dawała. Ostatnio mój mąż przeszedł samego siebie, w ciągu trzech dni wymyślając mnóstwo teorii na temat tego co mi wolno, czego nie powinnam, a co absolutnie powinnam robić będąc w ciąży :P zaczął się zastanawiać na przykład, czy jeszcze mieszczę się w wannie, czy nie powinnam przejść na dietę czosnkowo - cebulową dla poprawy odporności :P (o walorach zapachowych nie wspominając). Na szczęście poza paroma innymi cudami chwilowo na tym się jego pomysły skończyły. Nie zapominajmy o  ciągłym

Życie...

Nie wiem jak u Was wygląda świat za oknem, ale u mnie od dwóch dni nic nie widać - taka mgła. Rano jadę do pracy tak jakbym się jeszcze nie obudziła - wszystko jest totalnie niewyraźne, włącznie ze mną. Wieczorem wracam jakby tunelem - tylko ja, droga, auto i wgapianie się w przednią szybę, żeby zobaczyć cokolwiek przed sobą. Przez tą pogodę każdego ranka toczę walkę ze sobą, żeby w ogóle wstać, a w pracy dopiero około 14 zaczynam funkcjonować jak człowiek, a nie jak nawiedzone zombie ;) Dlatego weekend przywitałam z ulgą. Jutro mam w planie posprzątać, nadrobić prasowanie, upiec serniczka i zrobić gołąbki tak, żeby obiad był na dwa dni. Dzięki temu całą niedzielę będę mogła przeleniuchować totalnie, tak jak to mam ostatnio w zwyczaju:) Tydzień temu byłam w odwiedzinach u Grażynki. We wrześniu urodziła ślicznego synka, ale wcześniej nie mogliśmy się wybrać, bo źle się czuła i dopiero teraz trochę doszła do siebie. Nawet nie potrafię sobie wyobrazić tego co przeszła przez ostatnie mi

Sinusoida

Dziewczyny, powiedzcie mi, że nie wariuję, albo przynajmniej, że tak nie do końca... Kiedyś, dawno temu zastanawiałam się, jak to jest nosić w sobie dziecko, mieć cudowny okrągły brzuszek. Potem, gdy dowiedziałam się, że jestem w ciąży nie mogłam się doczekać kolejnych etapów, ruchów Dzidziusia, coraz bardziej krągłego i widocznego "bandzioszka". Tylko że ciąża to nie tylko same "ochy" i "achy". To również noce, kiedy nie mogę przekręcić się z boku na bok, bo bolą mnie rozciągające się wiązadła, wstawanie punkt 1:30 na nocne sikanie, spodnie które nie zapinają się już w żaden normalny sposób, chyba że ktoś się domyśla co to jest metoda na gumeczkę, bluzki, które nagle zrobiły się krótkie. To również niezgłębione kratery cellulitu, które jakimś cudem odnalazły drogę na moje uda, choć jak dotąd omijały je szerokim łukiem. Odkryłam je w tym tygodniu i tym samym postanowiłam lepiej przyjrzeć się swojemu "nowemu" ciału. Najgorsze są żylaki na łydkach