Posty

Wyświetlanie postów z sierpień, 2013

W Paryżu dzieci nie grymaszą

Od jakiegoś czasu codziennie siadałam przed komputerem, wchodziłam na bloga, przeglądałam co nowego u moich dziewczyn. Następnie zabierałam się, żeby napisać o tym, że Kubuś ma już dwa ząbki na dole, że przez to nie śpimy oboje po nocach już chyba od miesiąca. Za każdym razem jednak okazywało się, że moje dziecko postanowiło się obudzić lub coś innego mnie odrywało i tak mijał dzień za dniem.  Dzisiaj mam nadzieję, że w końcu uda mi się opublikować choć parę zdań. Zaczynając więc od początku - młody śpi. Ja korzystając z tego święta ogłaszam - Kubuś ma dwie dolne jedyneczki. Wypłakane i wymęczone ale są, piękne bielutkie. Gryzie mnie nimi po palcu, kiedy smaruję mu dziąsło na górze żelem, bo niestety nie mamy odpoczynku. Idzie góra, idzie z jeszcze większym impetem niż dół niestety. Oznacza to, że nadal nie śpimy po nocach, bo Młody często się budzi, czasem wręcz z mega rykiem. Zdarzało się, że i czopek był, bo już tak płakał z bólu, że chciało mi się płakać razem z nim. Zamiast w s

Kolejne Pierwsze

Wiecie jak to jest z dziećmi - są chwile, które mijają tak szybko, że uchwycenie ich graniczy z cudem. A ja nie wiem, kiedy to moje dziecię takie duże urosło. Bo to już prawie skończony piąty miesiąc. Kubuś uwielbia nową spacerówkę - w końcu możemy jeździć na spacery, bo w gondoli włączał syrenę już po chwili. Siedzi mi na kolankach pewnie o prosto, łyżeczkuje różnorakie papki, a co najważniejsze - ma już pierwszego ząbka. Po prawie miesiącu mega ślinienia, ciamkania i młamłania wszystkiego co się nawinie, po dniu pełnym płaczu i marudzenia, bo przecież to boli jak cholera, jest piękna bielusieńka jedyneczka. Dumna jestem jak paw, ale też strasznie szkoda mi Kubunia, bo widziałam ile go to kosztuje. A tu pchają się nastęne zębiska. Biedny on i biedna ja razem z nim. Co poza tym?? Zaczynamy się dokarmiać na noc. Wszelkie zmiany w diecie młodego staram się konsultować z pediatrą, ze względu na wagę i gabaryty Kuby. Ostatnie nocki dały mi popalić, bo budziliśmy się na karmienie niemal

C. d. czyli swędziołek dziąsełkowy

Zębów nie ma. To znaczy są, ale jeszcze się nam nie pokazały naocznie, pokazują się jednak poprzez marudzenie Kuby. Moje przypuszczenia, że swędzi go nie tylko dół, ale i góra (oj moje biedne zciamkane dłonie) zostały potwierdzone przez panią dr w czasie badania przez szczepieniem. Góra idzie, czyli swędzi pieruńsko, dół podobno na wylocie. No to czekamy, cierpliwie choć już mi zwyczajnie szkoda tego mojego umęczonego dziecka. A propos umęczenia. Wczoraj była jakaś apokalipsa. Duchota taka, że można się było przykleić do samego siebie. I weź tu wytłumacz dziecku, że chłodniej mu będzie, kiedy sobie poleży, a nie kiedy będzie wisiał u kogoś na rękach... Efekt wieczorny był taki: leży to źle, bo na ręce. Na rękach źle, bo gorąco. Głodny był, ale wypoziomój go do karmienia to ryk. Spać się chciało, ale głodny i te zęby, a raczej swędzące dziąsła. W końcu umęczony zasnął, przedtem jednak nas umęczył totalnie. Po godzinie przebudził się, żeby dotankować zbiorniczek na noc i lulu w końcu.