Posty

Wyświetlanie postów z październik, 2014

Złudzenie

Mam koleżankę ze studiów. Taką, którą do tej pory uważałam, za dobrą a nawet bardzo dobrą, jeśli nie przyjaciółkę. Ot trzymałyśmy się razem we cztery i choćby nie wiem co, co jakiś czas była choćby krótka wiadomość - co u Was, jak żyjecie, jak Wam się układa. I chociaż nasze drogi rozeszły się po świecie, to mam świadomość, że jak do którejś z nich napiszę, to zawsze otrzymam odpowiedź. A i mnie nieraz mile zaskoczy telefon, bądź obszerniejsza wiadomość na fb. No ale wróćmy do tej koleżanki. Zawsze była najbardziej skryta z nas wszystkich. Ale też mieszkamy najbliżej siebie, nasi mężczyźni znają się jeszcze ze szkolnych czasów, więc pizza w czworo, teraz pięcioro raz na jakiś czas się zdarzała. Zawsze też przy tej okazji opowiadałyśmy sobie co tam u nas, a właściwie ostatnio to my opowiadaliśmy z Markiem, a oni głównie słuchali. (Dopiero teraz sobie to uświadomiłam). Ostatnio miała miejsce sytuacja, która każe mi sądzić, że przeceniłam naszą znajomość.  Nie chcę się wdawać w szc

Nie wierz nigdy.... facetowi idącemu na męskie spotkanie

Czy wspominałam, że z domu wyniosłam coś, co nazywam wstrętem do alkoholu?? No to wspominam. Sama piję mało, a nie cierpię straszliwie jeśli ktoś w moim otoczeniu przesadzi ze spożyciem. Zwłaszcza jeśli jest to ślubny... Wczoraj było tak  - wychodząc mężulo zapewniał mnie - nie opiję się, wrócę o normalniej godzinie, jutro zajmę się Kubą...  A dzisiaj jest tak - zdechlak leży na kanapie, śniadanie zjadł jakieś, ale bardzo szybko się z nim rozstał. Rosołek właśnie konsumuje, ale jak długo się nim nacieszy to nie wiem. I oczywiście prośba - weź Kubę to się prześpię, bo tak bardzo boli mnie głowa. O godzinie powrotu nawet nie będę wspominać. Wściekłam się totalnie, bo kiedy ostatnio szłam do sąsiadki mieszkającej za płotem napić się piwko (jedno), to oczywiście najpierw musiałam uspać Kubę, bo on nie da rady i koniecznie wrócić przed 22, bo on mnie tak prosi (bał się, że jak Młody się obudzi, to nie będzie umiał go uspać...) Bez komentarza po prostu.  Tak więc boczymy się na sieb

Stopień Kumatości

Od jakiegoś czasu obserwuję, jak młody chłonie wszystko co się wokół niego dzieje. A to, że tata był chory i robił "apu" czyli apsik, a to, że krówka na łące robi "am". Albo, że Kinga idzie do niego i trzeba jej szybko, zanim jeszcze wejdzie do domu powiedzieć "papapapapa" to sobie pójdzie. Taki jest gościnny, że tak powiem. Choć moim zdaniem po prostu jej nie lubi, bo z innymi dziećmi próbuje się bawić, a kiedy ona przyjdzie udaje, że jej w ogóle nie ma. Nie zabiera jej zabawek tylko bierze swoje i idzie się bawić do innego pokoje. Sam też woła jeść i  pić. I wiele innych przykładów. Ostatnio na przykład moje dziecko samo przeprowadziło akcję pod tytułem: śpimy w łóżeczku, a nie z mamą i tatą. I w ten oto sposób, sama nie wiem kiedy odzyskaliśmy łóżko na wyłączność. Wprawdzie cena jest taka, że młody często budzi się w nocy, ale konsekwentnie odmawia przeniesienia do nas, tylko trzeba go od nowa usypiać w tymże łóżeczku. Mam nadzieję, że jeszcze kilka no

Dzicz

Piszę zanim szarość znów mnie pochłonie, bo czuję, że wszechogarniająca jesień unicestwia we mnie jakąkolwiek chęć do działania. Od trzech dni mam takiego mega niechcieja, że nawet wizja zbliżającego się weekendu nie zmobilizowała mnie do efektywniejszych działań. Robię tylko to co muszę, żeby nie zarosnąć brudem, nie umrzeć z głodu i nie zapuścić domu. Wena twórcza gdzieś się czai, ale słysząc pluskanie deszczu za oknem, czuje że chyba zawinęła się w koc i drzemie, czekając na lepsze jutro. I żeby przełamać tę chandrowatą passę piszę dla Was. Z nowości... W poniedziałek byliśmy pierwszy raz z Kubulkiem u dentysty. Jak tylko pojawiły się u niego górne jedynki, zauważyliśmy na nich białe plamki świadczące niestety o odwapnieniu. Długie karmienie piersią i nocne cycusianie zrobiły swoje i ostatnio zauważyliśmy, że na jednej z jedynek pojawiła się pomarańczowa plamka. Na szczęście nie jest to jeszcze dziura wg pani dr i jeszcze nie trzeba lapisować. Na razie więc nadal myjemy ząbki tak

Z igły widły ;)

Oj dziewczyny :) ja tu napisałam, że rozmawiamy a nie Robimy - a wy już oczami wyobraźni widziałyście dwie kreseczki na teście ;) ale nie tak szybko. Przede wszystkim dlatego, że mi marzy się już wyjść do ludzi i odliczam czas, kiedy to nastąpi. Początkowo myśleliśmy poczekać, aż Bubulo pójdzie do przedszkola, ale nie wiem czy wytrzymam tak długo ;) teraz jednak pojawiła się myśl, że może jednak młodemu przydałoby się rodzeństwo. Ale nie tak od razu miłe panie :) tylko tak, żeby różnica wieku była ze 3 latka. Poza tym jak pomyślę o tych ciągłych jazdach do lekarza, bo u mnie dodatkowo dochodzi wizyta co miesiąc u endokrynologa z powodu nadczynności tarczycy, to mi trochę mina rzednie. Ponadto myśl o samym porodzie też nie jest myślą wesołą...  Tak więc musimy sprawę tą z mężem moim bardzo dokładnie przedyskutować, więc chyba w najbliższym czasie powiększenie rodzinki nie nastąpi ;) Kochane Moje :) ale miło, że trzymacie kciuki.

O tym jak Taś Taś robiły Pukej i inne Kubusiowe Bajki

No jestem. Wreszcie siadłam i piszę. Nie żebym nie siedziała na dupce przez ostatnie dwa miesiące ani razu, ale po prostu z blogiem mi było jakoś nie po drodze. Z moim oczywiście, bo na wasze zaglądam. Postaram się w skrócie chociaż opowiedzieć Wam, co tam u nas ciekawego i mniej ciekawego. Najpierw hit hitów - Kubuś odstawiony od cyca już chyba jest. Piszę, że chyba, bo stan ten ma miejsce dopiero od soboty i nie wiem, czy jeszcze nie będzie próby odzyskania, ale mam nadzieje ze era cycunia dobiegła końca. Przyczynił się do tego katar, który skutecznie zablokował młodemu ssanie. A że i tak był to już tylko przytulas na zaśniecie, nie pozostało mi nic innego jak skorzystać z okazji i zakończyć karmienie. Oczywiście nie jest słodko i cukierkowo. Młody stwierdził, że ja mu to specjalnie tak zrobiłam, że ssanie nie działa i wieczorami i w południe, kiedy to idzie spać jest na mnie po prostu obrażony. Wtedy rozmawia tylko z babcią albo tatą, a ja najlepiej żebym się do niego w ogóle nie