Próżnia

Siedzę w pracy, zliczam sprawozdanie o roboczej pulpitowej nazwie KM (czytaj Ku*wa M*ć - przerywniki nadal rządzą) - ktoś w tym GUSie musiał się strasznie nudzić, skoro wymyślił takiego potwora. A teraz ja muszę przez tego ktosia rzucać tymi przerywnikami i liczyć ile papieru zużyła firma w zeszłym roku, ile napojów wypili pracownicy i ile środków chemicznych zużyła sprzątaczka... Medal za debilizm dla tego ktosia po prostu.
No i siedzę i liczę. I czuję się totalnie pusta w środku. Po tej ostatniej kłótni po prostu coś we mnie umarło. Codziennie wracam do domu, męża nie ma bo druga zmiana więc tylko Młody nadaje się do dotrzymywania mi towarzystwa. Na teścia i teściową patrzeć nie mogę. Po tym co usłyszałam w sobotę zastanawiam się jak oni mogą zachowywać się tak jakby nic się nie stało.
Przedtem wydawało mi się niejako naturalne (czytaj: taka natura teściowej), że przyczepiała się mama męża mego o to czy o tamto. Ale okazuje się, że ja właściwie winna jestem całemu złu świata w naszym domu. Pralka nie wyprała tak jak trzeba - do mnie pretensje. Śledź został jeden ze Świąt i się zepsuł bo nikt go nie zjadł - moja wina, choć przecież nie tylko ja w tym domu sporadycznie śledzie jadam. I tak wiele innych rzeczy. Wczoraj prałam kurtki męża wiosenne. Usłyszałam, że dlaczego nie wyprałam jeszcze spodni? Bo prałam kurtki na programie do kurtek. Proste.
Nie ma z tej sytuacji dobrego wyjścia. Nie jestem wymarzoną synową teściowej mojej. Ja ją do tej pory szanowałam, starałam się lubić, dostrzegać dobre strony, traktować jak jajko i brać pod uwagę jej zdanie w kwestiach, których uwzględnienie tegoż zdania było możliwe. W końcu to ja przyszłam mieszkać do jej domu... Ale okazuje się, że to za mało.
Pewna moja znajoma, którą moja teściowa notabene uwielbia i zawsze wychwala pod niebiosa, powiedziała mi kiedyś, że ona by z tą kobietą jednego dnia pod wspólnym dachem nie wytrzymała. Powinno to być dla mnie ostrzeżeniem...

Komentarze

  1. Dokładnie wiem co czujesz. Mam identyczną sytuację- niedawno powiedziałam jej stanowczo ze nie życzę sobie jej ciągłego wtracania się we wszystko włącznie z tym jak mam wychowywać moje dziecko. Teściowa się obrazila, ale plus taki ze mam chwilowo spokój. Nie lubię obłudy, dwulicowosci i obgadywania za ścianą a ona właśnie tak postępuje dlatego się odcielam i jest mi z tym dobrze. Mam 31 lat i NIKT nie będzie mną rządził...
    Głowa do góry;)
    Pozdrawiam

    Kameleonka

    OdpowiedzUsuń
  2. Przykro mi że musisz przez to przychodzić 😨 tak to jest z tymi teściowymi niestety. Najgorsze jest właśnie to że jesteś z nimi non stop i nie masz gdzie się ulotnić bo cały czas jest za ścianą. Przytulam i życzę cierpliwości. Mam nadzieję że masz wsparcie w mężusiu?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na szczęście mam. Na zarzuty że właśnie buntuje go przeciwko rodzicom powiedzial - bo to jest moja zona i zawsze będę stał po jej stronie. Moja opoka.

      Usuń
  3. Bo teściowe to zło w najczystszej postaci :D Ja byłam u mojej 4 dni i myślałam, że ją ubiję:P Moja mama mieszka z babcią od 8 lat i jest bliska histerii :) Teściowej nie dogodzisz ich celem jest psychiczne zrujnowanie synowych. Niby takie miłe, kochane, do rany przyłóż a jak jest okazja to jeb! Trzymaj się tam!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz