tag:blogger.com,1999:blog-86521744630579599492024-03-05T06:52:54.359+01:00Stopy me więzi ziemia, a oczy magia obłokówJagnisiaMhttp://www.blogger.com/profile/09933291951351048773noreply@blogger.comBlogger107125tag:blogger.com,1999:blog-8652174463057959949.post-64557455642624822312019-03-01T09:52:00.000+01:002019-03-01T09:52:13.708+01:00Ja chcę wiosnę... Jak to możliwe, że jeszcze nie ma 10 a ja już jestem zmęczona? Tymon wstał jak zwykle o 6, chwilka na zmianę pampka i wstajemy, bo trzeba śniadanie dla Kubusia przygotować, obudzić go do przedszkola. Ja w między czasie kawa - moje paliwo na najbliższe 2-3 godziny.... Kaszka dla Tymka - karmimy się kiedy Kuba zjada płatki. Potem mycie zębów oczywiście w asyście małego pomocnika, ubieranie i wyprowadzić młodego na autobus. Jak wrócę to ogarnąć poranne pobojowisko, chwila zabawy i już młody oczy trze zmęczony.... Dzisiaj musiałam go dwa razy usypiac bo pan sprzedający drób z samochodu stanął naprzeciwko mojego okna i trąbił jak głupi, żeby ludzi zachęcić... Na to powinien być jakiś paragraf... Teraz młody jeszcze śpi, pranie wisi, ja w locie zjadłam jakąś kanapkę, siadłam i nie mam siły wstać..... A tu dopiero początek dnia.<br />
W przyszłym tygodniu muszę ogarnąć urlop wychowawczy z kadrowa, kardiologia i rehabilitację Tymka i sama nie wiem co tam się jeszcze napatoczy...<br />
Milego dnia, trzymajcie się. PaJagnisiaMhttp://www.blogger.com/profile/09933291951351048773noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-8652174463057959949.post-45920934692225704242018-10-12T08:31:00.000+02:002018-10-12T08:31:03.962+02:00Niech ten tydzień już się skończy czyli Komenda vol 4Ten tydzień od samego początku jest jakiś felerny i zakręcony. W poniedziałek dowiedziałam się, że mój bratanica znowu gorzej się czuje i niestety musi iść do szpitala. Dziewczyna ma 14 lat i niedawno zdiagnozowano u niej poważną chorobę układu pokarmowego. Szkoda mi jej strasznie 😞<br />
Wtorek już zdarzyłam Wam opowiedzieć. W środę byliśmy z Kubusiem na kontroli u laryngologa. Mamy na przyszły tydzień umówione badanie endoskopowe trzeciego migdała i będzie wiadomo co dalej...<br />
Wczoraj natomiast byłam z Tymkiem na kontroli, bo katar go bardzo zatkał i już sama nie wiem jak mu pomóc. Inhalacje, oklepywanie plecków, nic nie pomaga na rozrzedzenie gluta... I wczoraj na dodatek wszystkiego dostałam pilne wezwanie na Komendę, czwarte już w mojej karierze.<br />
Pierwszy raz było jak kilka lat temu ukradli mi tablice rejestracyjne z samochodu, podpuszczali powietrze z kół itd. Jak mnie wtedy potraktowali to długa i niemiła historia. Potem okazało sie, że nawet nie wiedziałam że padłam ofiarą próby oszustwa i wyłudzenia. Dowiedziałam się jak dostałam wezwanie na przesłuchanie. Potem okazało się że moja dentystka na bakier z NFZ cos jest. Znowu wezwanie i przesłuchanie czy pamiętam kiedy jaki ząb mi leczyla. A teraz okazało się, że jestem telefonicznym świadkiem. Moją młodszą sis jakiś typ próbował macać w autobusie i zaczepiał ją bardzo nachalnie. W końcu się nie na żarty przestraszyła i zgłosiła to na policje. A że cała sytuacja miała miejsce, gdy rozmawiałyśmy przez telefon to jestem takim jakby świadkiem, który nic nie widział, mało słyszał ale przesłuchać trzeba...<br />
Także niech się już lepiej skończy ten tydzień, bo nie wyrabiam na zakrętach...JagnisiaMhttp://www.blogger.com/profile/09933291951351048773noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-8652174463057959949.post-16980098011137371942018-10-10T20:32:00.000+02:002018-10-10T20:32:39.251+02:00Urodziny i zepsute dziecko Ci co mają mnie na fb wiedzą, że wczoraj świętowałam kolejne osiemnaste urodziny. 😉 I muszę przyznać, że tak szalonego i zakręconego dnia nie zaliczyłam już od dawna.<br />
Rano jak zawsze wstajemy z Tymkiem około 6.30 i szykujemy Kubie śniadanie. Tymek generalnie wstaje wczesniej ale dopiero o tej godzinie przeprowadzamy się do kuchni. Jak Kuba wsiadzie w autobus to śmigam do domu nakarmić małego. Potem ogarnąć siebie, dom i tak leci. Na 11 pojechałam do Kuby do przedszkola na zajęcia logopedyczne - pani ćwiczy z dzieckiem jednocześnie pokazując co należy ćwiczyć w domu. Po powrocie do domu szybko obiad bo na 15.40 mieliśmy jechać z Tymkiem na kontrole bioderek. No i pech - troche sie spieszyliśmy i nas policja wysuszyła w zabudowanym na 86 km/h. Na szczęście bardzo surowy pan policjant opierdzieliwszy męża za wykroczenie dał nam pouczenie i puścił bez mandatu. A już myślałam że będziemy płacić. Wróciliśmy już bez przygód ale za to jeszcze ja musiałam jechać na 17.40 ze sobą na kontrole. Wróciłam przed 19 a tu Tymek głodny i zły.<br />
Zawsze zjadał butle i szedł spać, ale wczoraj ogłosił bunt i poszedł spać dobra godzinę później.<br />
generalnie spanie ma coraz gorsze. Jak byl malutki to spał tak dużo, że aż zastanawiałam się czy wszystko jest dobrze. Najpierw zepsuło mu się spanie dzienne a ostatnio niestety też to nocne. Mały cudak nie chce zasypiać inaczej jak w moim łóżku.<br />
Oczy mi sie same zamykają, milej nocyJagnisiaMhttp://www.blogger.com/profile/09933291951351048773noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-8652174463057959949.post-52800841746742977782018-09-28T21:39:00.001+02:002018-09-28T21:39:23.838+02:00Wieczorową porą...Patrzę jak moje małe dziecko śpi. Jakimś cudem nauczył się na smoczka i teraz pyka go sobie w łóżeczku przez sen. Starszy w ogóle nie chciał tego wynalazku. Jeszcze z godzinka i mały obudzi się na mleko, a po kolejnych paru wyląduje w moim łóżku na cycusia i tulaski. A rano, kiedy sie obudzi będę patrzeć przez rolety czy świecą się już latarnie, czy jeszcze nie. Znaczy czy wstajemy bardzo wcześnie, czy nieprzyzwoicie wcześnie. Pomijając jednak ciemną noc i ciemne poranki, to każdej mamie życzę takiego uśmiechu od dziecka na przywitanie dnia, jaki ja dostaje od Tymcia.<br />
Starszy za to śpi z tatusiem. Spał przez miesiąc w swoim pokoju, bo zbierał naklejki na lego. Po miesiącu, zakupie obiecanej nagrody przeprowadził sie do salonu na kanapę, zwerbował tatusia i tak zostało. Supernianiu - moje dziecko jest zbyt inteligentne na twoje metody...<br />
<br />
<br />
<br />JagnisiaMhttp://www.blogger.com/profile/09933291951351048773noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-8652174463057959949.post-80589683807077596122018-09-21T19:42:00.000+02:002018-09-21T19:44:42.120+02:00Zjazd absolwentów czyli zbrzydłam bardzo czy tylko trochę Na początku października moje stare liceum obchodzić będzie osiemdziesiątą rocznicę powstania, a co za tym idzie, ogłoszono wszem i wobec - absolwenci, spotkajcie się. No i w mojej starej, porozjeżdżanej po świecie klasie zebrało się kilka osób, które planują się spotkać.<br />
Na początku myślałam sobie tak - zrobię wejście smoka, a raczej smoczycy. Schudnę po ciąży zbędne kilogramy, cyc zostanie, bo przecież karmie. Bo w liceum szczupła byłam, tylko cyca brakowało. No i jak to zwykle z planami bywa, sprawa sie rypła. Przez to karmienie smoczy to mi sie zrobił apetyt. Dupa trzydrzwiowa i tylko cyc jako tako wygląda zgodnie z założeniami.<br />
Tak naprawdę, to sprawa rozbija sie o małego, bo jak ostatnio został z tatusiem godzinkę, to kiedy wróciłam do domu nie wiedziałam kogo najpierw uspokajać. Mój mąż dostał ambitne zadanie nakarmić małego. Butla wyparzona, mleko na blacie, ilość miarek wiadoma, wody tak samo... Tylko że mój inteligentny mąż wpadł na pomysł, że on to ogarnie, ale po swojemu. Wygrzebał z czeluści szafki butelkę ze smoczkiem do kaszki (czytaj - bardzo duży przepływ) i w niej podał mleko. Mały głodny a tu go zalewa wiec w ryk. No i tak ryczał aż przyszłam i uratowałam wszystkich. Dziecia przed zalaniem mlekiem, chłopa przed histeria a teściowa przed poszukiwaniem mnie na wsi, bo armagedon. Normalnie super hiper women. Wniosek z tego jednak smutny płynie, że na zjazd nie pojadę, bo dziecka szkoda. Chłop jakoś by z histerii wyszedł a teściowa by tak daleko mnie nie szukała.<br />
Może to i lepiej, bo nikt nie będzie mojej niewyjściowej dupy podziwiał, a jak będą chcieli ją obgadać, to zrobią to bez dodatkowego komentarza - ale ma szafe trzydrzwiową. Kurtyna.JagnisiaMhttp://www.blogger.com/profile/09933291951351048773noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-8652174463057959949.post-89201250796660345412018-09-09T09:41:00.001+02:002018-09-09T09:52:43.902+02:00Jak to jestMoja ukochana młodsza siostra zapytała mnie całkiem niedawno - jak to jest z tym światem, czy naprawdę tak się zmienia, kiedy ma się dzieci?<br />
Wtedy nagadałam jej coś o nieustającej odpowiedzialności itp. Teraz pytanie to wróciło do mnie, znów, i pewnie będzie jeszcze wracać milion razy.<br />
Tymonek ogłosił dzień wcześniej niż słowiki, bo około 4 nad ranem. Czarował tymi cudnymi wielkimi oczyskami i boskimi uśmiechami (swoją drogą po kim on to ma, ten czar i urok, bo raczej nie po mnie). Czarował, ale spać nie miał iść zamiaru. Zaliczył krotką drzemkę około 6 po to by jakiś czas później ogłosić definitywny protest. Nie będzie jadł, nie będzie spał, leżał też na pewno nie. Za to płakać może w dowolnych ilościach i koniuracjach. W miarę bez protestu przebywał na rękach. Nie oszukujmy się jednak, nieustanne dyndanie 10 kg wierzgajacej miłości to nie jest ulubione zajęcie mamy i taty. Po użyciu narzędzia o nazwie "żel na ząbkowanie" uznałam, że rzeczywiście pod dziąsłem jest twarde coś i zapewne to coś zepsuło mi dziecko.<br />
Kubuś dla odmiany po pierwszym tygodniu w przedszkolu dostał... a jakże by inaczej - kataru oczywiście.<br />
I tak sobie siedzę i myślę, że jakbym nie miała dzieci pewnie byłabym teraz wyspana, figure bym miała, bo teraz mam jej brak. I nie wiem co bym jeszcze miała, bo już nawet nie pamiętam, że można to mieć. Nie byłabym jednak sobą, taką jaka jestem teraz. Nie wiem, czy bez Buby i Tymcia umiałabym być szczęśliwa. A właściwie to wiem, nie byłabym i koniec.<br />
Człowiek daje światu kawałek siebie. Odtąd ten świat nie może być już taki sam.<br />
I tak to jest z tymi dziećmi.JagnisiaMhttp://www.blogger.com/profile/09933291951351048773noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-8652174463057959949.post-31283721814194172382018-02-19T18:25:00.002+01:002018-02-19T18:25:30.703+01:00JednostajnieNie pisałam nic ostatnio dla Was, bo jakoś tak oprócz tematu chorób różnorakich nie miałam innych wieści niestety. A nie ma nic mniej ciekawego, niż marudząca baba w ciąży... No to Wam pomarudzę.<br />
Tak w skrócie - zaczęło sie zaraz po Dniu Babci i Dziadka. Kuba pięknie wystąpił na przedstawieniu, choć już wtedy jego grupa była zdziesiątkowana. Jego dopadło niestety następnego dnia i temperatura powyżej 39 st utrzymywała mu sie około tygodnia. Antybiotyk 10 dni ale to taki paskud nam sie trafił, że podobno większość dzieci tak przechodziła. Trzy dni po Kubie w grupie Biedronek zostało dokładnie zero dzieci - wszystkie zachorowały.<br />
Niestety byłoby dziwne, gdyby paskuda nie poszła dalej i tu poległam ja. Najpierw temperatura, potem paskudny kaszel, w końcu zapalnie oskrzeli. Dostałam antybiotyk ale kaszel został, ot taki urok... No i już tak sobie trzy tygodnie na sucho kaszlałam pijąc syropki z cebuli, miodki z mlecza i tym podobne, aż w końcu kaszląc poczułam, że coś mi strzeliło w plecach po lewej stronie. Gin i rodzinna zgodnie uznali, że to nadwerężone mięśnie międzyżebrowe, co nie zmienia faktu, że niedzielę przepłakałam z bólu. Ani leżeć, ani siedzieć, a przy każdym kaszlnięciu... Szkoda gadać. Dziś już jest nieco lepiej tzn nie płacze, ale nadal boli. Mam tylko nadzieje, że wyczerpałam już limit chorób wszelkich, bo jeszcze w międzyczasie dopadła mnie grzybica po antybiotyku i tak naprawdę nie ma ostatnio tygodnia, żebym raz albo dwa nie była u jakiegoś lekarza. Oni maja mnie już chyba dość, ja ich też... <br />
I tym optymistycznym akcentem pozwolę sobie zakończyć na dziś. Jak dojdę do siebie mam w planach ogarnięcie wyprawki dla Wiercioszka Brzuszkowego, bo jestem w czarnej d***e i jeszcze nie mam nic. JagnisiaMhttp://www.blogger.com/profile/09933291951351048773noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-8652174463057959949.post-71926318679966889822018-01-22T20:39:00.005+01:002018-01-22T20:39:59.634+01:00Obserwator, komentatorPoprosiłam Marka o otwarcie wyjątkowo opornej buteleczki z syropem. Kuba widząc, jak sie tata męczy powiedział - tato, bądź mężczyzną 😉 JagnisiaMhttp://www.blogger.com/profile/09933291951351048773noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-8652174463057959949.post-30411965227490743112018-01-20T18:47:00.003+01:002018-01-20T18:52:09.535+01:00stare...Sił mi dodaj, Boże drogi,<br />
by mnie niosły moje nogi,<br />
tam, gdzie wzrok mnie zaprowadzi<br />
i gdzie rozum iść poradzi.<br />
<br />
Sił mi dodaj, oczom blasku,<br />
by mnie wiodły w stronę brzasku,<br />
co tam wschodzi niczym zorza<br />
by mi potem zbiec do morza...<br />
<br />
Błagam Boże, siły dodaj,<br />
bodaj szczyptę, krztynę dodaj,<br />
bom tak słaba jako trawa,<br />
co do życia nie ma prawa...<br />
<br />
<br />
<br />
Wygrzebane z czeluści szuflady, ale tak się dziś czuje...<br />
<br />JagnisiaMhttp://www.blogger.com/profile/09933291951351048773noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-8652174463057959949.post-26499372980493246352018-01-16T20:19:00.000+01:002018-01-16T20:19:08.472+01:00U nas biało. Świat okryła puchowa poducha. Patrzę na nią i myślę, że może od tego patrzenia jak miękko z nieba spada sama zmięknę, złagodnieje.<br />
Ostatnio wciąż w nerwach, wciąż zastanawiam się czy to ja jestem taką sierotką życiową, czy to życie po prostu takie...<br />
Patrzę na śnieg i uspokajam się, wyciszam. Emocje powoli opadają<br />
Może nawet zacznę częściej pisać...JagnisiaMhttp://www.blogger.com/profile/09933291951351048773noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-8652174463057959949.post-50746239677351475082018-01-15T18:37:00.000+01:002018-01-15T18:37:05.010+01:00DylematPowoli odliczam dni i już niedługo idę na zasłużone wolne. Nie mam już siły ani motywacji, żeby chodzić dłużej do pracy. O ile brak sił jest zrozumiały, o tyle brak motywacji zawdzięczam mojemu pracodawcy. Ale po kolei.<br />
Jakoś tak we wrześniu prezes wypytawszy jak długo planuje pracować zapowiedział, że na zastępstwo postara się znaleźć kogoś choć trochę oswojonego z tematem, żebym w razie "w" mogła iść nawet wcześniej. Bo wiadomo jak to w ciąży bywa. Dzisiaj zasuwasz a jutro leżysz z nogami do giry. O łaskawco... <br />
W grudniu przyprowadził B., która znam jeszcze ze studiów i która z moim zagadnieniem w praktyce zetknęła sie pierwszy raz chyba na rozmowie z nim. No i uczę ja cierpliwie, w międzyczasie głaskana jestem przez Główną z włosem i pod włos, jaka to ja dobra i solidna i czy zrobię korektę roczną bo B. przecież nie da rady, czy pomogę w lutym z korektami bo patrz jak wyżej. <br />
Wszystko to zaś okraszone grudniowa wypłatą, na której jasno pokazali ile jest warta praca moja a ile świeżo zatrudnionej, zieleniutkiej niczym szczypiorek znajomej żony prezesa. Bo takie jest źródło pochodzenia tejże gwiazdy. <br />
I teraz powiedzcie - czy różnica niemal 500 zl netto na wypłacie na niekorzyść osoby dłużej pracującej i mającej doświadczenie to już kwalifikacja do skargi i kontroli Pip? Wg mnie niestety tak. Stanowisko mamy identyczne, kwalifikacje podobne z tym że ja mam doświadczenie na tym stanowisku a ona tyle, że w księgowości wcześniej pracowała. Brak mi niestety znajomości, które ona ma. Jestem rozgoryczona i zawiedziona. JagnisiaMhttp://www.blogger.com/profile/09933291951351048773noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-8652174463057959949.post-54392690696610498082018-01-12T20:25:00.004+01:002018-01-12T20:25:54.943+01:00Wojna GrzegorzaMoje dziecko uważnie obserwuje otaczający świat i komentuje go dokładnie tak, jak go widzi znaczy z rozbrajającą szczerością. Kiedy więc wróciliśmy ostatnio z odwiedzin u siostry męża, młody już od progu zameldował babci - tatuś wypił z wujkiem Waldkiem za dużo pepsi. Nie musze chyba pisać o jaka pepsi chodziło 😉<br />
Dziś przychodzi z pilotem w ręce i melduje - tato, po 20tej będzie Wojna Gziegozia druga część, będziemy oglądać? Przez chwile musiałam zastanowić się o jakiej wojnie mowa. Kuba widząc, że nie wiemy chyba o co chodziło wyjaśnia - no wojnę co rozpętał Gziegoź Bzieciścikiewić. Już wiecie? 😁JagnisiaMhttp://www.blogger.com/profile/09933291951351048773noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-8652174463057959949.post-85683223625436831642017-12-13T22:53:00.000+01:002017-12-13T22:53:40.688+01:00Jeszcze mnie telepie...Bycie przedszkolakiem jest trudne. Wie o tym każda mama niestety. Bo trzeba rano wstać, bo Franek czy inny Maciek zabrał zabawkę... Jest też bardzo fajne, bo można się bawić z dziećmi, stworzyć śnieżynkę z wyklejanek, pomalować całe ręce farbą i dorobić reniferowi rogi...<br />
Mój wspaniały przedszkolak początek roku szkolnego miał bardzo dobry. Wracał do domu zadowolony i mówił - dzieci płakały a on nie bo już jest duży. Potem niestety zaczęły się choroby szpital, nieobecności. Kiedy wiec po kolejnej przerwie Kuba poszedł w zeszłym tygodniu do przedszkola byłam pełna nadziei, że może w końcu trochę pochodzi. Jakież było moje zdziwienie, kiedy po południu zamiast dzielnego, zadowolonego chłopczyka zaczął mnie witać rozżalony płaczek. Początkowo myślałam, że to jakiś problem adaptacyjny. <br />
Dopiero dzisiaj, po rozmowie z inną mamą dowiedziałam się jaka jest przyczyna płaczu i mam ochotę udusić jego wychowawczynie. Właściwie to uduszę ją w piątek, bo jutro ani mnie ani Kuby nie będzie w przedszkolu. <br />
Kuba mój miał kolegę, którego bardzo lubił i najchętniej to z nim się bawił. Podczas gdy moje dziecko niestety chorowało, Karolek skumplował się z grupowym rozrabiaką. No i teraz ten drugi chłopczyk zaczął odganiac Kubę od wspólnych zabaw. Zdarza się miedzy dziećmi taka sytuacja - tak bywa. Ale to co stało się dzisiaj powoduje, że jeszcze mam podniesione ciśnienie. <br />
Przyjechałam jak zawsze po Kubę i już na korytarzu słyszałam jego głośny płacz dobiegający z sali. Otwieram drzwi i widzę, że moje dziecko chodzi w te i z powrotem po sali płacząc. Żadna z pań nie zajmowała się nim, nie próbowała uspokoić. Na mój widok jego wychowawczyni podeszła tylko i powiedziała - No, płacze już tak od 11 , już nie wiedziałyśmy co z nim robić. <br />
i to było tyle komentarza, wyjaśnienia. Zabrałam dziecko do domu i zaczęłam drążyć temat. Kuba nie bardzo chciał powiedzieć o co chodzi, mówił tylko że płakał bo był smutny. W miedzy czasie zadzwoniła do mnie mama Karolka i zaczęła przepraszać za zachowanie swojego synka. Tylko ze ja totalnie nie wiedziałam o co chodzi.<br />
Okazało się, że. Karol i ten drugi kolega dzisiaj wyjątkowo bardzo dokuczali Kubie i odganiali go od wspólnych zabaw. I dlatego w końcu się popłakał. A pani zamiast próbować załagodzić konflikt olała sytuacje, aż doszło do tego, że cala grupa zaczęła śmiać się z Kuby, że jest dzidziuś bo płacze. Ja rozumiem, że konflikty miedzy dziećmi się zdarzają ale pani powinna poinformować mnie o całej sytuacji, choćby po to żebym mogła z dzieckiem porozmawiać. Nie zareagowała też na zachowanie całej grupy względem Kuby co uważam za karygodne. Dlatego w piątek będzie w przedszkolu jesień średniowiecza, bo ja tego tak nie zostawię. Poskarżyć się, że jedno czy drugie dziecko było niegrzeczne to potrafią bardzo chętnie - stad właśnie mama Karola częściowo dowiedziała się o sytuacji. Ale poinformować rodzica o problemie to już ciężko. Z takim podejściem to powinny ziemniaki na bazarze sprzedawać, a nie opiekować się dziećmi w przedszkolu. Normalnie jeszcze mnie telepie. JagnisiaMhttp://www.blogger.com/profile/09933291951351048773noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-8652174463057959949.post-37980645519400622942017-10-05T20:57:00.000+02:002017-10-05T20:57:48.162+02:00<div style="text-align: justify;">
Nie sądziłam, że żeby siąść spokojnie i w końcu napisać parę słów dla
Was będę musiała znaleźć się tu gdzie teraz, czyli w szpitalu.</div>
<div style="text-align: justify;">
Zorientowanych
uspokajam - z brzuszkowym lokatorem (albo lokatorką) wszystko w
porządku. Niestety Kuba mój po czarnej wrześniowej serii wylądował na
pediatrii z zapaleniem płuc. I żebym jeszcze nie chodziła z nim do
lekarza i na kontrole to mogłabym pomyśleć - zlekceważyłam to mam
pasztet. Ale naprawdę pilnowaliśmy, dbaliśmy i chuchaliśmy a i tak jest
jak jest. Od poniedziałku rezydujemy na pediatrii. </div>
<div style="text-align: justify;">
Dzisiaj dyżur przejął Marek i właśnie mi pisał, że musieli Kubusiowi znowu zmienić wkłucie i że tym razem udało się dopiero za trzecim razem... Biedne to moje dzieciątko :( Ja niestety po półtora tygodniowej nieobecności musiałam w końcu pojawić się w pracy, bo sterta papierów urosła do wielkości monstrualnej, a pani Basia już na przemian sapała i trzęsła się, że raportu jeszcze nie ma.</div>
<div style="text-align: justify;">
Z innych rzeczy to moje samopoczucie po początkowym
Armagedonie w postaci mega mdłości, anemii i ogólnej niemocy powoli
wraca do jako takiej normy. Powoli też mija mi mega katar, którym zaraziłam się chyba od Kuby właśnie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Życzcie nam zdrowia Kochani. </div>
JagnisiaMhttp://www.blogger.com/profile/09933291951351048773noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-8652174463057959949.post-17252240543894267282017-06-08T20:17:00.001+02:002017-06-08T20:17:45.245+02:00Idzie nowe<div style="text-align: justify;">
Rozmawiałam dziś z moją Blogową siostrą emocjonalną Ślifeczką i uświadomiła mi ona, że wciąż mam o czym pisać. Uśmiechnęłam się dzięki niej i mówię - Monia - będzie nowy blog <br />z opowieściami z mojego życia.</div>
<div style="text-align: justify;">
Potem spotkałam się z moją sąsiadką, najlepszą jaką mam w tej zapomnianej przez świat wioseczce, gdzie bociany spacerują spokojnie po ulicach, jakby to one tu rządziły. Okazuje się, że już nie będzie ona moją sąsiadką, ale o tym co, jak i dlaczego będzie już na nowym blogu... Generalnie dotarło do mnie, że każdego dnia dzieje się tyle rzeczy - ważnych i mniej ważnych, i że te chwile bezpowrotnie przeciekają nam przez palce. I chyba warto je uwiecznić, zapamiętać. Dlatego też wszystkich tych, którzy jeszcze mnie pamiętają i chcą znów czytać proszę o pozostawienie w komentarzach wiadomości a zaproszę Was na moje nowe włości...</div>
<div style="text-align: justify;">
Do zobaczenia, do przeczytania...</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Coś się kończy, coś się zaczyna...</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Monia, Ty już masz zaproszenie... </div>
JagnisiaMhttp://www.blogger.com/profile/09933291951351048773noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-8652174463057959949.post-11869414031958270972016-08-30T21:24:00.000+02:002016-08-30T21:34:59.963+02:00Zbyt wieleOtacza mnie chaos. Wiruje wokół mnie zdarzeniami, na które nie mam wpływu, a ja nawet nie próbuje się bronić. <br />
Kuba idzie do przedszkola. Zamiast skupić się tylko na dziecku musze walczyć z babcia, ze przeciez sobie poradzi. Że nie on pierwszy, nie najmniejszy i naprawde mówienie, ze nie będzie chodził bo nie, bo się nie zaaklimatyzuje i juz do niczego nie prowadzi. Z Markiem, który jest przerażony faktem, że jego maly synek zostanie na kilka godzin bez mamy i taty. Słów mi brakuje na to wszystko. Czuje, ze nie ogarniam, nie panuje nad niczym...<br />
<br />
<br />
Na dodatek osaczają mnie ciężarne koleżanki. Większość z tych które miały jedno dziecko albo juz się postarały o kolejne, albo są w trakcie, albo intensywnie pracują nad realizacja. Ja natomiast jestem przerażona, ze znowu miałabym przez to wszystko przechodzić. Kocham Kubusia i absolutnie nie żałuję, ze przeszłam te trudna drogę żeby go urodzić, ale boje się, ze kolejny raz nie dam rady... Czuje jednak, że Marek też oczekuje ode mnie niejako zgody na powiększenie rodziny. Mówi o tym, że tak wspaniale byłoby mieć kolejne dziecko, ze Kuba powinien mieć rodzeństwo. Ja zaś wymyślam miliony powodów dlaczego jeszcze nie, ale kiedyś mi się one skończą... I co wtedy? Ulegnę i zrobię coś wbrew sobie, po to żeby uszczęśliwić innych? Nie mam pojęcia.... Nigdy nie umiałam walczyć o siebie.. JagnisiaMhttp://www.blogger.com/profile/09933291951351048773noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-8652174463057959949.post-17133784092553887632016-04-14T12:51:00.000+02:002016-04-14T12:52:48.922+02:00PróżniaSiedzę w pracy, zliczam sprawozdanie o roboczej pulpitowej nazwie KM (czytaj Ku*wa M*ć - przerywniki nadal rządzą) - ktoś w tym GUSie musiał się strasznie nudzić, skoro wymyślił takiego potwora. A teraz ja muszę przez tego ktosia rzucać tymi przerywnikami i liczyć ile papieru zużyła firma w zeszłym roku, ile napojów wypili pracownicy i ile środków chemicznych zużyła sprzątaczka... Medal za debilizm dla tego ktosia po prostu.<br />
No i siedzę i liczę. I czuję się totalnie pusta w środku. Po tej ostatniej kłótni po prostu coś we mnie umarło. Codziennie wracam do domu, męża nie ma bo druga zmiana więc tylko Młody nadaje się do dotrzymywania mi towarzystwa. Na teścia i teściową patrzeć nie mogę. Po tym co usłyszałam w sobotę zastanawiam się jak oni mogą zachowywać się tak jakby nic się nie stało.<br />
Przedtem wydawało mi się niejako naturalne (czytaj: taka natura teściowej), że przyczepiała się mama męża mego o to czy o tamto. Ale okazuje się, że ja właściwie winna jestem całemu złu świata w naszym domu. Pralka nie wyprała tak jak trzeba - do mnie pretensje. Śledź został jeden ze Świąt i się zepsuł bo nikt go nie zjadł - moja wina, choć przecież nie tylko ja w tym domu sporadycznie śledzie jadam. I tak wiele innych rzeczy. Wczoraj prałam kurtki męża wiosenne. Usłyszałam, że dlaczego nie wyprałam jeszcze spodni? Bo prałam kurtki na programie do kurtek. Proste.<br />
Nie ma z tej sytuacji dobrego wyjścia. Nie jestem wymarzoną synową teściowej mojej. Ja ją do tej pory szanowałam, starałam się lubić, dostrzegać dobre strony, traktować jak jajko i brać pod uwagę jej zdanie w kwestiach, których uwzględnienie tegoż zdania było możliwe. W końcu to ja przyszłam mieszkać do jej domu... Ale okazuje się, że to za mało.<br />
Pewna moja znajoma, którą moja teściowa notabene uwielbia i zawsze wychwala pod niebiosa, powiedziała mi kiedyś, że ona by z tą kobietą jednego dnia pod wspólnym dachem nie wytrzymała. Powinno to być dla mnie ostrzeżeniem...JagnisiaMhttp://www.blogger.com/profile/09933291951351048773noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-8652174463057959949.post-76913235828041922052016-04-13T07:37:00.002+02:002016-04-13T07:37:52.132+02:00Przerywnik<div style="text-align: justify;">
Czasem dzieje się coś takiego, że nie pozostaje nic innego, jak tylko głośno i soczyście użyć tradycyjnego polskiego przerywnika. Ja nie wiem, czy to z ludzi wychodzi co najgorsze, czy to może tylko szczera prawda skrywana dotąd szczelnie pod płaszczykiem obłudy. Grunt, że wylazło, wywrzeszczało się, powiedziało co myśli a teraz udaje, że przecież nic się nie stało. Ja pamiętam, bardzo dobrze pamiętam. Od teraz każde usłyszane słowo analizuję, przepuszczam przez nowo nabyty filtr. Kolejny raz przekonałam się, że jak ktoś ma miękkie serce to musi mieć twardą dupę. Wiecie, gdzie sprzedają przypadkiem takie dupne pancerze?? Bo przydałby mi się bardzo. Przykleimy od razu na stałe.</div>
<br />JagnisiaMhttp://www.blogger.com/profile/09933291951351048773noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-8652174463057959949.post-91780830667235794692016-03-11T18:28:00.001+01:002016-03-11T18:28:29.268+01:00Krótka forma literacka<div style="text-align: justify;">
Lustro w łazience jest bezlitosne... Kurcze, po co założyli tą mocniejszą żarówkę - wszystkie zmarszczki mi widać. A tak to mogłam chociaż udawać, że nadal jestem piękna i młoda. Muszę zainwestować w porządny krem przeciwzmarszczkowy i taki na cienie pod oczami i taki na kurze łapki i taki na przebarwienia i ... lepiej zmienię żarówkę na słabszą. Wyjdzie taniej. </div>
<div style="text-align: justify;">
Czy to wszystko musi spotykać kobietę po przekroczeniu trzydziestego roku życia?? I jeszcze te spodnie. No skurczyły się. Skurczyły się i tyle, bo przecież jak je kupiłam to leżały idealnie. A teraz nagle jakby się nie dopinały, jakby bardzo nawet. Skurczyły się w praniu jak nic.<br />
Moje rozmyślania przerywa tupot małych stópek i dobijanie się do drzwi.<br />
- Mamo, ćiem bobek!<br />
No tak. Moje dziecko ma tak dalece rozwiniętą umiejętność mowy, że czasem mam wrażenie, że uczył go sam mistrz Joda.<br />
- Chodź mały Trollu.<br />
- Mamo, ty teś bobek. - Już wiem, że ma na dyskusji. Wyciągam nocnik, sadzam na nim małą dupkę, a swoją większą lokuję na klapie od sedesu i cierpliwie czekam, aż moje dziecię stworzy to co zamierza stworzyć. W między czasie wysłuchuję miksu Muchy w Mucholocie i Leci Bociek Leci.<br />
Mój wzrok znów wędruje do odbicia w lustrze. Oto ja - trzydziestoletnia a nawet już prawie trzydziestojednoletnia. Gdzie się podziała ta piegowata nastolatka, której wydawało się, że nigdy nie dorośnie. A odpowiedzialną to już na pewno nigdy nie będzie. Nastolatka, która kochała czytać książki, nosić skarpetki w paski, śmiać się. Z lustra patrzy na mnie poważna twarz. Owszem, uśmiech często na niej gości, czego dowodem jest świeżo odkryte zapotrzebowanie na kremy przeciwzmarszczkowe.<br />
Ale czy to nadal ja? Czy w tej pogoni za nie wiadomo czym nie zgubiłam gdzieś po drodze kawałka siebie?<br />
Młody skończył produkować. Trzeba wytrzeć porządnie tyłek , założyć majty na pupke i biec dalej. Aż dobiegniemy do kolejnych urodzin rujnujących urodę a wcale nie dodających mądrości. <br />
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
JagnisiaMhttp://www.blogger.com/profile/09933291951351048773noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-8652174463057959949.post-71589106391256756942016-02-22T09:55:00.002+01:002016-02-22T09:55:54.922+01:00Spotkanie<div style="text-align: justify;">
Poranek. Szarówka jeszcze na ulicach, ludzie śpieszą do pracy. Ja też do pracy, choć bez pośpiechu. W słuchawkach Igor Herbut śpiewa mi pięknym głosem, żebym spojrzała w niebo, choćby na 5 minut... Zamiast w niebo spojrzałam przed siebie i zobaczyłam Jego - znaczy braciszka mojego najmłodszego.</div>
<div style="text-align: justify;">
Nie pamiętam kiedy ostatnio miałam tak bliskie spotkanie trzeciego stopnia - będzie kilka lat chyba. Przystanęłam więc, żeby porozmawiać, nadrobić czas... No i nadrobiłam - usłyszałam, że mam "nie swój kolor włosów, tylko paskudny, fe, okropny rudy. A rude jest fałszywe i wredne. Uśmiechnęłam się tylko, popytałam jak się ma pozostała część rodziny jego, czyli małżonka szanowna. Usłyszałam, że na ten temat uzgodnił z żoną swą, że nie będzie rozmawiał. Ok, jak sobie chcesz. Zapytać źle, nie zapytać też... Pomyślałam sobie, że ogólnie takie perełki i miłe rzeczy słyszę za każdym razem, kiedy jakimś cudem spotykamy się na ulicy. Że przytyłam, że zbrzydłam, że on myślał że ja jakąś socjologię albo inną pedagogikę skończyłam a nie księgowość... I wiecie co - dobrze, że go tak rzadko widuję. Zdrowsza jestem, spokojniejsza, nieświadoma swojej niedoskonałości i niedociągnięć swoich. I tylko w sercu taki mały smutek, bo wiem, że On szczęśliwym człowiekiem nie jest...</div>
JagnisiaMhttp://www.blogger.com/profile/09933291951351048773noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-8652174463057959949.post-48616875078527314222016-02-01T20:27:00.000+01:002016-02-01T20:27:24.334+01:00O miękkiej ale pancernejWiecie jak to w zyciu bywa. Jednym zawsze piach w oczy, innym co trochę kopa w tyłek a jeszcze innym czerwone dywany pod nogi... Ja wiem, że zjawisko nepotyzmu jest powszechne, ale to co zaprezentowała ostatnio pani od sraczki nieodwracalnie utwardziło moje cztery litery i niestety wpłynęło na stan hamulców moralnych. Dziewczyna sie do pracy w księgowości nie nadaje. No nie nadaje sie i koniec. Źle przelewy robila, zjadała albo myliła cyfry w księgowaniach i notach. Notorycznie i z częstotliwością przyprawiającą o nerwowy tik (znowu, znowu...). Zasadniczo rzecz ujmując ciężko bylo polegać na jej pracy. Ale to nie ona jest tuman tylko to główna księgowa sie na nią uwzięła. Ona jej od poczatku nie lubiła. I dlatego prezes zamiast podziękować po upłynięciu próbnego okresu zaproponował po prostu mniej skomplikowane stanowisko na dodatek za pieniadze jakie ja będę zarabiać dopiero za kilka lat, o ile wytrzymam tak dlugo w tej firmie. No nóż sie w kieszeni otwiera i rządzą mordu w oczach lśnić zaczyna. Najpierw toto ryczało dwa tygodnie, że księgowa na nią dla bo znowu napieprzyła. No napieprzyła to i sama sobie winna. A dzisiaj juz cala w skowronkach, bo juz prezes czerwonym dywanem przed nią pomachał. A ty tyraj durna idiotko, bo idiotką będziesz cale życie. JagnisiaMhttp://www.blogger.com/profile/09933291951351048773noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-8652174463057959949.post-27317014919705610112016-01-17T13:39:00.001+01:002016-01-17T13:43:03.476+01:00O sraczce, co uszami wykipialaWbrew pozorom nie będzie o tej złośliwej zarazie, choć złośliwości dziś nie zabraknie. Mam ostatnimi czasy wątpliwą przyjemność wysłuchiwać historii, jakich do tej pory moje uszy nie słyszały. Pewna osoba opowiadała o problemach jakie ktos z jej otoczenia ma z wypróżnieniami. Przetrzymanie regularnego stolca o dwa tygodnie jest na porządku dziennym. Ok. Jakoś moje ucho to zniosło i przeszło nad tym do porządku dziennego. Czerwona lampka zaświeciła mi się, gdy usłyszałam, że ta sama osoba przetrzymała raz sraczkę trzy dni... Dobrze, że można się czasem schować za monitorem, choć w tym przypadku niewiele to pomogło. Gdy po chwili dostałam smsa od współtowarzyszki niedoli - cytuje - mi to by wykipiała uszami - wykipiałam i ja, ze śmiechu. <br />
Inna sprawa jest niestety taka, ze owa sraczko... przepraszam - bajkopisarka chodzi po zakładzie i opowiada inne bajki. Miedzy innymi o mnie podobno, choć szczegółów nie znam. Jak poznam, to będzie sraczka że hej. Gwarantuje. JagnisiaMhttp://www.blogger.com/profile/09933291951351048773noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-8652174463057959949.post-53689558423691030602015-12-03T20:21:00.000+01:002015-12-03T20:22:27.709+01:00Nie ogarnięta, ale szczęśliwa Obiecałam mojej Ślifce, że jak się ogarnę to coś napiszę. Nieogarnięta jestem dalej strasznie ale słowa muszę dotrzymać. Najpierw wiec kilka słów o Kubie. Właśnie go zważyłam i moje wiecznie pędzące dziecko to calkiem spory klocek - 18 kilo - cztery razy stawał na wadze zanim uwierzyłam. Co więcej, wcale nie wygląda na taka wagę. Apetyt ma, biega niemal cały czas. Dzisiaj uciekl babci na podwórko w samej cienkiej bluzie i rajtuzach, stłukł jajko. Kocha malować kredkami. Najbardziej po ścianach, czym doprowadza nas chwilami do szewskiej pasji. Śpi z nami w łóżku a zasypiam ostatnio słuchając płyty Pink Floyd wiec gust muzyczny ma po tatusiu. Sam sobie takie kołysanki włączył. Babci i dziadkowi przełącza kanały w tv jak tylko chce. O pieluszkach juz od wakacji nie pamiętamy, choc w nocy zdarzyły nam sie jakies wpadki. A oprócz tego to uparty jest okropnie, ale to ma akurat po mamusi więc zaskoczona nie jestem. <br />
Z innych spraw to staż juz zakończyłam. Udalo mi się teraz podpisać umowę, wiec naprawdę jestem zadowolona. Troche przeraza mnie odpowiedzialność na moim stanowisku, ale staram sie jak mogę, mam naprawde fajna szefowa i liczę, że w ogólnym rozrachunku będzie dobrze. <br />
Także jak widzicie żyję i choć do całkowitego ogarnięcia troche mi brakuje, to naprawde cieszę się, że powoli realizuję swoje plany😊 JagnisiaMhttp://www.blogger.com/profile/09933291951351048773noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-8652174463057959949.post-18179870942675347492015-07-13T19:54:00.001+02:002015-07-13T19:54:07.981+02:00Ślifka Podkarpacka<div style="text-align: justify;">
Ostatnio bardzo mało mam czasu na pisanie. Nawał obowiązków w pracy i w domu osiągnął takie apogeum, że chwilami sama już nie wiem czy się za głowę czy za inną cześć ciała łapać. Nie usprawiedliwia to jednak tego, że dopiero teraz piszę Wam o pewnym wyjątkowym wydarzeniu, które miało miejsce :D Mianowicie - odwiedziła mnie moja Blogowa Siostra Emocjonalna Ślifka :D </div>
<div style="text-align: justify;">
Już od jakiegoś czasu Moja Monia Ślifka wspominała, że zawita na południe naszego kraju, a jak już zawita to chciałaby odwiedzić. W mojej głowie od razu zawirowało milion myśli - że w końcu się zobaczymy, że jak to będzie, że na pewno będzie dobrze :) a tu klops - w pracy nastąpił swego rodzaju armagedon - pierdyknął system magazynowy i amba zjadła ostatnie pół roku danych. No i kto musiał ratować dupkę Kuby - Magazyniera?? Oczywiście stażystki, no bo jak inaczej. No i tak to wyszło, że już mało brakło, a Monia by mnie nie odwiedziła, bo po prostu nie miałabym dla niej czasu. Jednak ja jak to ja - zamieszałam, potuptałam i wolne w ostatniej chwili dostałam. No i pewnego pięknego, upalnego poniedziałku na moje podwórko zajechała mała osóbka, którą wyściskałam mocno. Powiem Wam szczerze, że jak by była kilka dni a nie kilka godzin to też byśmy się nie mogły nagadać. A tak to szybciutko zleciało. Zjedli obiadek, poszliśmy nad rzeczkę, posiedzieliśmy pod winogronem i już ich nie było. A mi została taka tęsknota mała i ogromny niedosyt. Dziękuję Kochana Moniu, za to że przyjechaliście :D</div>
JagnisiaMhttp://www.blogger.com/profile/09933291951351048773noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-8652174463057959949.post-23809189982938707172015-06-11T08:10:00.003+02:002015-06-11T08:10:59.393+02:00Makatki<div style="text-align: justify;">
Nie wiem, czy Wy tez tak macie, ale ja bardzo lubię obserwować świat budzący się bladym świtem do życia... Leniwe mgły snują się po polach, jakby chciały powiedzieć - nam też chce się spać... Niebo zmienia swoje barwy w mgnieniu oka, poddając się urokowi słońca wyłaniającego się zza horyzontu. Ludzie śpieszą do pracy, przeważnie zupełnie nie dostrzegając spektaklu rozgrywającego się na ich oczach. Autobusy na przystankach wypluwają zaspanych pasażerów. Można zobaczyć jak wysiadają, rozglądają się dookoła, jakby chcieli zobaczyć, gdzie tak właściwie są, po czym obierają sobie tylko znany kierunek. Zaczyna się codzienna gonitwa.</div>
<div style="text-align: justify;">
Młoda mama wysiada szybko z samochodu i z fotelika na tylnym siedzeniu wyłuskuje małą, płaczącą dziewczynkę. Jej (mamy oczywiście) makijaż, fryzura i strój mówią głośno - staram się być idealna w każdym calu. Bierze płaczącą kruszynkę na ręce i przytula mocno. Możemy się domyśleć, że mała nie chce rozstawać się ze swoją idealnie piękną mamą. Ona zaś zmierza szybko w stronę budynku przedszkola, w środku przekazuje zawiniątko, szepcze coś małej do ucha i ucieka. Wsiada szybko do samochodu, obserwowana przez chlipiącą kruszynkę. Opiekunka tuli i tłumaczy cierpliwie, że mama przyjedzie po nią popołudniu, żeby się nie martwiła.</div>
<div style="text-align: justify;">
Idę dalej. Na przejściu dla pieszych powolutku, krok po kroku zmierza na drugą stronę jezdni staruszka. Z każdej strony mija ją rozpędzony tłum, śpieszący do pracy. Ona, taka mała i niepozorna, nie śpiesząca nigdzie jakby nie pasuje do tego świata. Wybija się z niego swoim spokojem.</div>
<div style="text-align: justify;">
I ja też w tym tłumie. Nieco bardziej obudzona niż inni, może nie śpiesząca się zbytnio. Patrzę na otaczający mnie świat i cieszę się, że jego piękno dotyka mnie tak niespodziewanie.</div>
<br />JagnisiaMhttp://www.blogger.com/profile/09933291951351048773noreply@blogger.com2