Nowe - stare czyli o tym, że nadszedł czas zmian

Tak sobie obiecałam, że kiedyś przyjdzie taka chwila, gdy na dobre pożegnam się z onetem. Nie będę się zastanawiała czy mój post się ukaże, czy dam radę skomentować itp. Potem sytuacja się poprawiła, ale moja przyjemność z pisania spadła tak drastycznie, że nowe notki pojawiały się raz w miesiącu zamiast powiedzmy raz w tygodniu. Obiecałam sobie wtedy, że jeśli w moim życiu wydarzy się coś wartego opisania, to opiszę to już na nowym blogu. 
Ostatnie tygodnie były szalone. Najpierw przedsmak sezonowego zamieszania w pracy, potem urlop, decyzja gdzie jedziemy na wakacje. Zanim zdążyliśmy się gdziekolwiek ruszyć zepsuł się nam samochód i to tak na amen. Nowa część ponad 700 zł i znowu pytanie - czy pojedziemy gdziekolwiek, bo to przecież kupa pieniędzy. W między czasie wesele kolegi Marka, na które poszliśmy, bo miała być paczka z naszej szkoły i nie zawiedliśmy się - było naprawdę super. Gdzieś w tym zamieszaniu okazało się, że zdarzył się mały - wielki cud. 8 lipca zrobiłam pierwszy test ciążowy i moim oczom ukazała się cienka, jeszcze wtedy nieśmiała ale całkiem rzeczywista druga kreseczka. Poszłam do Marka do pokoju i pytam - siedzisz?? A on oczywiście wypił kawkę i rozłożony przed tv czekał aż się ubiorę. Usiadłam mu na kolanach, ba wskoczyłam na nie i pokazuje mu test. A on wyściskał mnie i wycałował. Potem tak naprawdę długo jeszcze nie wierzyłam, że to prawda, że nam się udało. Z tym niedowierzaniem zrobiłam drugi test, a wtedy  druga kreseczka była już piękna i wyraźna. Także na wakacje pojechaliśmy już we troje. Moje niedowierzanie brało się być może z faktu, że oprócz braku okresu nie miałam żadnych objawów typowych dla tego stanu. W czwartek miałam maraton po lekarzach. Najpierw endokrynolog i konsultacja wyników, na szczęście wszystko ok. Potem najważniejsze - ginekolog i pierwsze usg. Widziałam tą kruszynkę  i maleńkie serduszko. Bo moi drodzy - to już 7 tydzień :)
Tak właśnie chciałam zacząć nowego bloga  - od nowego etapu w moim życiu. Mam nadzieję, że będziecie mi towarzyszyć i razem ze mną przeżywać te wszystkie mdłości, które mnie w końcu dopadły i inne szczęśliwe chwile ;)

Komentarze

  1. Oczywiście, że będziemy Ci towarzyszyć i to z wielką chęcią :** Widzę, że zaczynasz się urządzać w nowym miejscu, świetnie Ci to wychodzi ;) Jestem z Ciebie dumna :D

    A no koniec tego pięknego początku: GRATULUJĘ raz jeszcze i cieszę się niesamowicie :***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj Moniś, trochę mi pomogłaś w tym urządzaniu :) ale przyznam, że nowe miejsce mi się podoba :)

      Usuń
    2. Oj ta, oj tam ;) Moja pomoc była znikoma, bo Ty jesteś zdolna bestia i tyle :* Dobrze, że Ci się podoba to nowe miejsce, bo zadowolony gospodarz to i zadowoleni goście ;))

      Usuń
    3. Jeszcze Cię pomęczę więc się tak nie ciesz:P

      Usuń
    4. Trzymam Cię za słowo! :D

      Usuń
  2. I ja, i ja chcę i będę towarzyszyć! I oczywiście też serdecznie gratuluję i szczerze się cieszę :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. gratuluję, przesyłam uściski, wszystkiego najpiękniejszego w czasie oczekiwania!

    OdpowiedzUsuń
  4. W kwestii komentowania przez Anonimów - jeśli masz nowy wygląd pulpitu nawigacyjnego, to ikonka ze strzałeczką ("więcej"), tam wybierz Ustwienia, potem po lewej w menu Posty i komentarze i tu się zaznacza, że może komentować "Każdy" :)

    I druga rzecz - jeśli możesz, wyłącz również weryfikację obrazkową (też tam, trochę niżej), bo ona są tak nieczytelna, że wielu komentujących się zniechęca...

    Pozdrawiam
    iimajka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam za literówki - tak to jest jak się zmienia zdanie w trakcie ;)

      Usuń
    2. za literówki się nie gniewam a za cenne wskazówki dziękuję :) już zastosowałam :)

      Usuń
  5. Ja w końcu dotarłam na twój blog bo nie chodziłam dawno i nie czytałam. Serdecznie Gratuluje i się cieszę że spodziewasz się maleństwa :* pamietam jak ja szalałam z radości. och piękny czas przed tobą i trochę zazdroszczę. Buziaki i dbaj o siebie i maleństwo. czuje że to będzie córeczka :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz