Posty

Wyświetlanie postów z czerwiec, 2013

Ble mama

Tak się ostatnio czuję... Najpierw wczoraj obcinając małemu paznokcie, przycięłam mu skórkę na paluszku. Ja wiem, że paluszki małe, że trudno to zrobić, ale i tak jestem zła na siebie za swoją nieuwagę. Bidulek tak się spłakał, że aż zasnął mi na rękach. Dzisiaj za to wyrodna matka poszła sprzątać, kiedy dziecko spało. Pralka wiruje, woda z kranu się leje, drzwi zamknięte do pokoju, bo przeciągi i z korytarza komary wlatują.  Niby zaglądałam co chwilkę czy śpi, ale czasem ta chwilka wystarczy. W pewnym momencie usłyszałam, że Kubuś się obudził i płacze. Szybko poszłam do niego, wzięłam na ręce i utuliłam, ale znowu bidulek tak się spłakał, że zasnął mi na rękach. Dwa dni i dwa razy dziecko przeze mnie płakało. Bo nie uważałam wystarczająco, bo się zagapiłam, bo nie wiem co jeszcze, ale nic mnie nie usprawiedliwia. I czuję się, że jestem taka Ble mama... Biedne to moje dziecko. Byliśmy wczoraj na usg bioderek. Mieliśmy umówioną tego samego dnia od razu wizytę, żeby dwa razy z dziec

Już niedługo trzy miesiące

Na początek - w końcu znalazłam chwilkę i utworzyłam nowego bloga, na który będą wrzucane głównie zdjęcia - dostępne tylko dla zaproszonych czytelników. Tam z boku jest odnośnik, zaproszenia rozesłałam, a jak ktoś nie dostał to odzywać się i będziemy myśleć, co z tym fantem zrobić. Kubuś śpi, a ja patrzę na Niego i nie mogę się nadziwić, kiedy to moje dziecko tak urosło. Na nowego bloga wrzuciłam zdjęcia zrobione przez Marka jeszcze w szpitalu. Takie wyklikane na szybko, tym co było pod ręką. Kubuś taki malutki, że kiedy trzymaliśmy go w ramionach znikał w nich, a my chcieliśmy go tulić, tulić i jeszcze raz tulić. Na główce bujna czuprynka czarnych włosków, które bardzo szybko wytarły się i dopiero teraz zaczynają odrastać. To jego spojrzenie... ach mogłabym tak pisać i pisać, a wy w końcu padlibyście spać z nudów.  Mój prawie trzymiesięczny Kubuś zaskakuje mnie każdego dnia. Jeszcze kilka dni temu leżenie na brzuszku było sposobem na uspokojenie, czasem nawet uspanie, bo głowy zw

O pierwszych razach i nie tylko

Rzecz pierwsza - odnosząc się do posta pod tytułem "Decyzja" postanowiłam nieco zmodyfikować swojego bloga. Okazuje się, że przez ostatni rok zawitało do mnie tylko kilka nowych osób w związku z czym zablokowana będzie tylko ta część dotycząca zdjęć. Tutaj ukłon w stronę Aś - to u Ciebie znalazłam takie rozwiązanie, spodobało mi się ono i postanowiłam pomałpować, za co niniejszym z góry przepraszam. Także jak tylko ogarnę się z tym tematem, roześlę zaproszenia. Rzecz druga - o tych cudnych pierwszych razach będzie. Dziecię moje do tej pory na głos śmiało się tylko w nocy do cycka. Był to taki cudny rechotek przez sen, że aż moje matczyne serce w jednej chwili zamieniało się z stado motyli, a oczy wilgotniały. W sobotę jednak stało się coś niesamowitego - tatuś po całym dniu pracy przyszedł "pogadać" z synkiem. Mały przewieszony przez moje ramię (jego ulubione miejsce do przebywania w ogóle) robił słodkie minki do tatusia i wydawał przy tym swoje ouuuueeeee, gle

Rozmowy nocą...

Budzi się dziecię moje o czasami o 1, 2, 3 lub 4 w nocy, otwiera szeroko oczy pod koniec cycania i patrzy na mnie z taaaakim uśmiechem na buźce. Przebieramy wtedy pupkę, bo skoro już nie śpi, to po co go trzymać w usikanym pampersie. Wtedy moje dziecię spogląda na mnie błyszczącymi z radości niebieskimi oczkami, bo przecież brzuszek pełen, pupka czysta i sucha, u mamy ciepło i milutko i zaczynamy sobie gadać.  Pytam go zaspanym głosem: - Kubusiu, czemu nie śpisz? Przecież jest noc. - Ouuuuuuuooeeeeee. - Kubusiu, a co Ci się śniło? - Gleeeeeeleeeeee. - No to fajnie, a teraz może poszlibyśmy spać? - Heeeeeeeeejeeeee. - No ja wiem, że na gadanie Ci się zebrało, ale jest nocka, pora spać, Kubusiu. - Łleeeeeeleeeee. I tak sobie gadamy w nocy, nad ranem, o każdej porze kiedy to moje dziecię uznaje, że już się wyspało i teraz trzeba się pouśmiechać do mamy i nagadać. Czasem rozmowy te trwają 20 minut i Kubuś pada sam nie wie kiedy, a czasem ja padam na pysk, bo jemu chce si

Decyzja

Jakoś tak z założenia blog ten miał być zamknięty - dostępny tylko dla "znajomych". Tak myślałam zakładając go, uciekając jednocześnie z onetu. Potem jednak okazało się, że za wyjątkiem Kochanej Ślifeczki, Ani H., Agatki, Ogonkowej, Atamka i paru innych osób, nie czyta mnie chyba nikt. Doszłam więc do wniosku, że nie ma sensu blokować bloga. Teraz jednak, chciałabym publikować tu więcej zdjęć, może częściej pisać i w bardziej osobisty, zaangażowany sposób. Dlatego też, wszystkich tych, którzy chcą dalej czytać to, co tutaj wyklikam od czasu do czasu zapraszam do zostawienia adresu mailowego w komentarzu, ewentualnie adresu bloga, jeśli posiadacie, a nie ma go w mojej linkowni. Możecie powiedzieć, że w ten sposób zamykam się na możliwości jakie daje internet - na tą powszechność i dostępność wszystkiego dla wszystkich. Ale ja wolę, żeby moje życie było księgą do poczytania, a nie do sprzedania.  A co u Nas? Kubuś śpi, w końcu, bo pobudkę zarządził dziś o 6 a potem niemal