Posty

Wyświetlanie postów z październik, 2017
Nie sądziłam, że żeby siąść spokojnie i w końcu napisać parę słów dla Was będę musiała znaleźć się tu gdzie teraz, czyli w szpitalu. Zorientowanych uspokajam - z brzuszkowym lokatorem (albo lokatorką) wszystko w porządku. Niestety Kuba mój po czarnej wrześniowej serii wylądował na pediatrii z zapaleniem płuc. I żebym jeszcze nie chodziła z nim do lekarza i na kontrole to mogłabym pomyśleć - zlekceważyłam  to mam pasztet. Ale naprawdę pilnowaliśmy, dbaliśmy i chuchaliśmy a i tak jest jak jest. Od poniedziałku rezydujemy na pediatrii.  Dzisiaj dyżur przejął Marek i właśnie mi pisał, że musieli Kubusiowi znowu zmienić wkłucie i że tym razem udało się dopiero za trzecim razem... Biedne to moje dzieciątko :( Ja niestety po półtora tygodniowej nieobecności musiałam w końcu pojawić się w pracy, bo sterta papierów urosła do wielkości monstrualnej, a pani Basia już na przemian sapała i trzęsła się, że raportu jeszcze nie ma. Z innych rzeczy to moje samopoczucie po początkowym Arm