Posty

Wyświetlanie postów z lipiec, 2013

W międzyczasie...

Pisałam Wam, że ostatnio mam meeega lenia??? Takiego meeeega, że nie chce mi się totalnie nic??? no to piszę. W ramach walki z tym leniem wyskubałam parę zdj Kuby i macie małe co nieco w Albumie do pooglądania. Młody wstaje o 5.30 czasem nawet wcześniej - nie wie co to litość to moje dzieciątko. W sobotę sprzedaliśmy go na trochę babci i pojechaliśmy do miasta na zakupy. Zaopatrzyłam się w deserki i jakieś zupki po 4 miesiącu dla mojego Młamławca, tak na początek tudzież kleik ryżowy i powolutku będziemy myśleć nad rozszerzaniem diety. I teraz powiedzcie mi - ten kleik to pisze że na mm przygotowywać a lekarka moja powiedziała, że dla niego to na wodzie, bo on jak mam mleko w cycochach, to mm już nie powinien dostawać "bo po co go tymi mąkami karmić, jak i tak jest Puchatek" jak sama określiła. I co wy o tym sądzicie - da się to paskudztwo zjeść na wodzie?? Bo chyba będę mu musiała np jabłuszka domieszać jak już je polubi i zaakceptuje, żeby to jakikolwiek smak miało. Zupki

Młamławiec pospolity

Dziecię moje postanowiło ogłosić dzisiaj dzień o 3 nad ranem. No bo jak to - za oknem szarówka to przecież już dzień. Ptaszki śpiewają to tym bardziej. Nie pomogło tłumaczenie, że to nieludzka pora, że grzeczne dzieci o tej godzinie to śpią i rosną aż trzeszczy, a nie śmieją się na całą buźkę do mamy rozglądając się jednocześnie za tatusiem. Swoją drogą, kto powiedział, że mój Skarb należy właśnie do tych grzecznych... O naiwna mamuśko! Mówię mu i tłumaczę, że skoro nie śpi, to niech się przynajmniej sam pobawi motylami, brzydalem, czym chce a on nie, bo towarzystwo mamy jest obowiązkowe i tyle. W końcu litościwy tata wziął Młodego na ręce, ubujał, a Młody i tak go w konia zrobił, bo po 10 minutach obudził się znów, gotowy do uśmiechów i zabawy. Na szczęście zapas sił tym razem miał mniejszy, więc i ponowne usypianie poszło sprawniej. I tak nam zleciało do 4.30. Ponowne ogłoszenie dnia, tym razem definitywne nastąpiło około 6 rano. Co miałam zrobić - przebrałam Łobuza i poszliśmy do k

Ręczny Kubuś

Jeszcze za czasów, kiedy młody był brzuszkowy mówiłam: "nie będzie noszenia na rękach, ja się nie będę potem męczyć z ręcznym Kubusiem". Potem dziecię przyszło na świat i tatuś mówił: "no daj go troszkę wezmę, cały dzień go nie widziałem, to go teraz pobawię". Potem zaczęły się wieczorne ryki, na które próbowaliśmy różnych metod uspokajania, w tym noszenia i lulania na rękach. Potem kolejne problemy z zasypianiem, różnego rodzaju ryki i "kujki w plecach", na które lekarstwem okazywały się właśnie ręce. No i teraz mam ręcznego Kubusia w domu, który w bardzo dobitny sposób potrafi domagać się, żeby go wziąć do góry. A jeszcze teraz, kiedy to pieruńsko swędzą go dziąsełka nastała era usypiania z rykiem i oczywiście na rękach. Macie jakiś pomysł jak oduczyć małego wyjca bycia takim ręcznym?? Bo ja mam już ręce do samej ziemi. Dodam tylko, że ten mój Kubuś waży prawie 10 kilo, więc jest co dźwigać...

Jak niewiele trzeba

Patrzę na Kubusia - śpi słodko, pulchne rączki zadarte do góry, na buzi mina, która mówi: "nacycałem się po sam kureczek", brzuszek spokojnie unoszący się i opadający w rytm oddechów. Wiem, że gdybym dotknęła jego włosków, byłyby miękkie i delikatne jak puszek. Wiem, że jego skóra pachnie kąpielą, mlekiem i tym nieuchwytnym ciepłem jakie wydziela tylko malutkie dziecko. Dzisiaj w czasie naszych codziennych zabaw śmiał się do mnie tak głośno, że aż się ściany w domu trzęsły. Dwa dni temu pierwszy raz przewrócił się sam z brzuszka na plecki. Wyczyn swój powtórzył jeszcze wieczorem i od tej pory widać mu się nie chce, bo tego nie robi. Kiedy cyca, jedną rączką przytrzymuje mnie pod pachą a drugą za bluzkę i tak uczepiony jak małpka wtula się cały we mnie, pachnący i cieplutki. Kiedy noszę go na rękach przywiera do mnie całym ciałkiem, żebym go przypadkiem nie próbowała położyć, bo na  rączkach jest najlepiej. Do babci i dziadka i do taty oczywiście też potrafi się tak słodko uś

Chwila oddechu

Młody śpi. Wprawdzie swoim zwyczajem drzemie jak zając pod miedzą, ale liczy się to, że mam chwilkę dla siebie. Byliśmy z nim tydzień temu u pani dr, tej samej która pomogła nam pozbyć się wysypki, bo z tym jego spaniem czasem są takie cyrki, ze głowa mała. Niby na oko zdrowy, ale pomyśleliśmy, że może ona dostrzeże coś, czego my nie widzimy. Szczegół, że ja na antybiotyku, ale to inna bajka. No i rzeczywiście zdrów jak rybka, niespokojny może być właśnie przez to moje choróbsko, a co najciekawsze - pani dr powiedziała, że takie dziecko jak on, to widzi trzeci raz w życiu. Kubuś mając skończone 3 miesiące warzy ponad 9 kilo i nosi ubranka 74/80, pampers rozmiar 4. Jest tylko na cycku i w dzień karmimy się co 3 do 5 godzin, w między czasie popijając zwykłą przegotowaną wodę, bo w upały daję mu trochę dopić. W nocy jest gorzej, bo przez to, że niespokojny budzi się częściej, a co za tym idzie częściej cyca. Mam go próbować trochę wodą oszukiwać, ale nie za bardzo nam to wychodzi. Pani d