Posty

Wyświetlanie postów z wrzesień, 2013

Kiedy ten miesąc się wreszcie skończy

Młody śpi :) a jakżeby inaczej mamuśka znalazła czas, żeby coś upisać. Zaczynając więc relację od początku - u pani neonatolog źle i dobrze. Ogólnie Kuba rozwija się dobrze, ruchowo jednak stwierdziła, że Bubulo jest na poziomie 4 miesiąca. Owszem - stopy ciamka namiętnie, owszem - leżąc na brzuszku głowę trzyma wysoko i ładnie, owszem - duże  fajne z niego chłopisko, ale mięśnie trzeba wzmocnić i nie sadzać na siłę, bo skrzywimy kręgosłup, który na szczęście jest prościutki, tylko niedostatecznie mięśnie go podtrzymują. Taką diagnozę postawiwszy wypisała skierowanie do przychodni specjalistycznej na rehabilitację i kazała pokazać się tak za miesiąc. Skierowanie na szczęście na nfz, bo wizyta była prywatna, więc tak czy inaczej, płacić nie będziemy musieli za Kuby ćwiczenia. Tymczasem z przychodni od naszej lekarki rodzinnej przyszło wezwanie na szczepienie, na które nie zawiozłam Kuby z racji panującej w domu zarazy - Najpierw Marek, potem teść a teraz i mnie jakaś paskudna Katarzy

Odcinek trzeci

To byłoby zbyt piękne, gdyby już wszystko było zupełnie dobrze. Ale dzisiaj, po kilku dniach spokoju w końcu dochodzimy do siebie - po kolejnym rzygającym epizodzie niestety. Tym razem sama zawiniłam. Bo młody przez te wariacje żołądkowe od dwóch tygodni był tylko na cycku. Taki był prikaz, żeby mu stopniowo od nowa wprowadzać zupki i te inne. A że Kuba to chłop jak dąb, a nie popierdółka, a na dodatek fabryka nadal strajkuje, to biedne moje chłopisko głodne jest niemal co godzinę. W nocy również niestety i chyba nawet nie muszę pisać jakie to męczące. No i jak już minął tydzień od ostatniego rzygania, stwierdziłam, że dam młodemu trochę kaszki na noc - tej samej, którą jadł wcześniej i po której niby nic mu wcześniej nie było, czyli teoretycznie sprawdzonej. No i dałam. I dobrze, że nie poszłam spać od razu, bo Kubulo zaczął około 22 wymiotować dosłownie przez sen :( tak biedny wymiotował, że jak już wydarło z niego wszystko co miał w brzuszku, to ciągnęło go co jakiś czas tak na suc

Kolejna podróż i strajk w fabryce

Wszystkim bardzo dziękuję za słowa otuchy pod poprzednim postem. Nie miałam Wam jak odpisać, bo nasze przygody jak się okazały trwają dalej. Niestety na jednym szpitalu się nie skończyło. We wtorek wypisali nas z jednego, a w czwartek pędziliśmy znów, bo Kubulo znowu zaczął bardzo wymiotować. Tym razem od razu pojechaliśmy do innego szpitala. Tam od razu zrobili mu serię badań, powtórzyli usg brzuszka i jeszcze tego samego dnia było coś wiadomo. Mianowicie - wątroba uszkodzona, prawdopodobnie zbyt silną kuracją antybiotykową w poprzednim szpitalu. Na drugi dzień kolejne badania i co mamy - rotawirusa na dokładkę. Dzień trzeci co nam przyniósł - cytomegalię niestety. Wątroba na szczęście już dobrze, wymioty przeszły, ale za dwa tygodnie jedziemy na kontrolę, żeby obserwować cytomegalowirusa (chyba tak się go nazywa, paskuda jednego). Ogólnie założenie jest takie, że ma być już ok. I tego się trzymajmy. Z tego stresu, strachu i wszystkiego innego fabryka mleczna ogłosiła strajk. Coś s

Z dalekiej podróży

Dziwny jakiś ten wieczór. Młody śpi w łóżeczku, z trudem położony. Marek w pokoju obok ogląda "Gran Torino" (polecam miłośnikom dobrego kina) i tam będzie dziś spał. Ja zawinęłam laptoka (nie poprawiać) pod pachę, zapakowałam się do naszego, pustego niestety dziś łóżka i klepię dla Was bardzo zaległego posta. Skąd taki obraz?? Nikt się z nikim nie pokłócił. Po prostu Marka jakaś zaraza chce dopaść, a on nie chce zarazić Młodego, no i mamy przymusową separację. Ostatnie dni były trudne. Wczoraj wróciłam do domu z Młodym po 10cio dniowym pobycie w szpitalu. Półtora tygodnia temu zaczął nam w nocy wymiotować tak, że aż się odwodnił. Nie bardzo na szczęście, ale i tak wystarczająco, żeby skończyło się kroplówką. Wieczorem kładliśmy się spać, niby wszyscy zdrowi, a w nocy już tak wesoło nie było. Rano, kiedy było widać, że bez pomocy się nie obejdzie, spakowaliśmy się szybko i pojechaliśmy na pogotowie. Po założeniu kroplówki Młody trochę odżył, ale nadal czuł się źle, plus kab