Posty

Wyświetlanie postów z luty, 2013

O czym myśli Kubuś

Mały Kubuś w moim brzuszku myśli sobie tak: "Ja nie wiem, co ta moja mama robi, czym się objada, że mi jest coraz ciaśniej. A jak próbuję się przeciągnąć, to gila mnie po stópkach i kolankach i łokciach i gdzie tylko dosięgnie i jeszcze się przy tym głośno śmieje, jak by to ją  gilano. Tatuś - ten miły głos przy który mama robi się taka szczęśliwa i radosna mówi, że jak będę większy to sam będę mógł mamę pogilać. Tylko jak to będzie możliwe, skoro już teraz tak mi ciasno w brzuszku? Tatuś mówi też, że niedługo poznam babcię i dziadka. Ciekaw jestem strasznie, jak oni wszyscy zmieszczą się ze mną w brzuszku... Najbardziej lubię tę porę, którą mama nazywa "porą spania". Kiedy mama kładzie się, mam o wiele więcej miejsca i mogę się pobawić i przeciągać i bardzo mi się to podoba. Wpycham rączki i nóżki we wszystkie miejsca, gdzie tylko daję radę, a mama wtedy zaczyna przewracać się w boku na bok, a mnie tak  fajnie to kołysze. Potem mama mówi: Kubusiu, pora spa

Ostatni miesiąc

Jakoś nie chce mi się wierzyć, że jeszcze tylko miesiąc i Kubuś będzie z nami. Każdy dzień uświadamia mi, że to coraz bliżej. Część ubranek mam już wyprane i wyprasowane. W następną sobotę zakupy, bo jeszcze sporo rzeczy nam brakuje. Ale i tak pod skórą mam już takie oczekiwanie pomieszane z radością, obawami różnego rodzaju, ciekawością i milionem innych odczuć, których nawet nie umiem nazwać. Przygotowania materialne to jedno, ale takie mentalne to coś zupełnie innego. Rozmawiając sobie z Kubusiem, powtarzam Mu (pomiędzy: zostaw mój pęcherz w spokoju Kochaniutki, żebra są tylko mamusi Łobuziaku, a co to było" łokieć czy kolanko? itp) - pamiętaj, że jeszcze masz miesiąc posiedzieć w brzuszku, nie śpiesz się, bo przecież Ci tam dobrze. Ale też czuję, że dziecię moje od samego początku łobuzowate jest i wcale nie musi się mamusi posłuchać. Śni mi się, że wyciąga do mnie rączki, że tulę Go do siebie, a On tak idealnie pasuje do moich objęć.  Już zapowiedziałam Markowi, że mogę by

Coraz bliżej

Obraz
Zaczynam się powoli czuć jak Moby Dick :) poruszam się mniej więcej z taką właśnie gracją. Ale nie licząc ciągłego zmęczenia i trudności ze złapaniem oddechu, to ogólnie jest nieźle. Młody ćwiczy swoje małe kung - fu na moich żebrach i innych wrażliwych częściach mojego ciała, szczególnej mocy nabrał po tłustym czwartku i pączkach :D żebra z prawej strony bolą mnie już właściwie nieustannie. Zaczynam się już zastanawiać, jak to będzie jak wezmę Małego na ręce i ogólnie nie mogę się już doczekać. Nadal jednak nie miałam kiedy wyciągnąć Marka na większe zakupy, więc najważniejszych rzeczy z wyprawki - ciuszków na wybranie, łóżeczka i wielu wielu innych - jeszcze nie mamy. W nagrodę za to kupiłam Kubusiowi ostatnio mięciutkiego pajacyka. Oto on: Ten pajacyk to tak na pocieszenie chyba, bo na większe zakupy naprawdę nie mamy ostatnio czasu. Najpierw nie było kiedy, potem Marek załatwił sobie oko (opiłek mu się wbił w pracy) i nie nadawał się na żadne wyjazdy. Jak już doszedł do siebie

Po długiej przerwie

Złośliwość rzeczy martwych i tyle... Nasz "laptok" jakieś trzy tygodnie temu odmówił definitywnie współpracy. Zdążyłam popisać do Was wiadomości z prośbami o rady różnego gatunku, ale odpowiedzi w większości czytałam dopiero wczoraj. Za wszystkie bardzo Wam dziękuję :) Myślałam, że zgłupieję bez neta, zwłaszcza przez pierwszy tydzień :P serio. Leżałam na łóżku i jęczałam Markowi - nuuuudzi  mi sie! Ja chce kompa! Nuuuuuuuuuuuudzi mi się! Jednak jestem uzależniona i nie ulega to wątpliwości :P Żeby się tak strasznie nie nudzić, zaczęłam robić serwetę na szydełku, taką na stół. Dopiero jak skończę i stwierdzę, że się nadaje pokażę Wam zdjęcia. Nadal jesteśmy w dwupaku, co oczywiście jest wiadomością jak najbardziej dobrą. Dzidek ma w zwyczaju ćwiczenie maratonów dookoła brzucha (ja to tak odczuwam) zwłaszcza wtedy, kiedy ja próbuję odpocząć. Największe natężenie ma miejsce, gdy chcę iść spać. Nieraz i godzinę przewalam się (to dobre słowo) z boku na bok, czekając aż Mały się