Kupa szczęścia i łzy bezsilności
Nigdy nie sądziłam, że to napiszę. Cieszę się jak nie wiem co, kiedy moje dziecko zrobi kupkę. Wszystko przez to, że od początku były z tym jakieś historie. Kiedy więc zaczął je robić coraz rzadziej, tak co drugi dzień, zaczęłam się zastanawiać czy wszystko jest w porządku. Czy go brzuszek nie boli, czy może zjadłam coś, co spowodowało zatrzymanie. Taka trochę jestem mamuśka panikara niestety. Okazuje się jednak, że niepotrzebnie szukałam dziury w całym. Kupki są, rzadko bo rzadko, ale kiedy już się pojawiają nie da się ich przegapić :) Gdy nadchodzi ta chwila jest wielka radość i chwalenie Kubusia - czy to normalne to już pomińmy ;) Są jednak takie chwile, kiedy łzy bezsilności same cisną się do oczu. Od początku starałam się trzymać dietę. Jakoś tak wydawało mi się to zrozumiałe, że skoro w ciąży starałam się odżywiać zdrowo, to tak samo powinno być kiedy karmię piersią. Unikałam rzeczy ciężkostrawnych i takich, które mogłyby spowodować kolkę albo inne dziadostwo. Teraz kiedy Kuba