W międzyczasie...

Pisałam Wam, że ostatnio mam meeega lenia??? Takiego meeeega, że nie chce mi się totalnie nic??? no to piszę. W ramach walki z tym leniem wyskubałam parę zdj Kuby i macie małe co nieco w Albumie do pooglądania. Młody wstaje o 5.30 czasem nawet wcześniej - nie wie co to litość to moje dzieciątko. W sobotę sprzedaliśmy go na trochę babci i pojechaliśmy do miasta na zakupy. Zaopatrzyłam się w deserki i jakieś zupki po 4 miesiącu dla mojego Młamławca, tak na początek tudzież kleik ryżowy i powolutku będziemy myśleć nad rozszerzaniem diety. I teraz powiedzcie mi - ten kleik to pisze że na mm przygotowywać a lekarka moja powiedziała, że dla niego to na wodzie, bo on jak mam mleko w cycochach, to mm już nie powinien dostawać "bo po co go tymi mąkami karmić, jak i tak jest Puchatek" jak sama określiła. I co wy o tym sądzicie - da się to paskudztwo zjeść na wodzie?? Bo chyba będę mu musiała np jabłuszka domieszać jak już je polubi i zaakceptuje, żeby to jakikolwiek smak miało. Zupki potem chyba będę mu gotowała sama. Blender jest, marcheweczka i ziemniaczek rosną w ogródku ekologiczne, to dlaczego nie. Żeby tylko jeść chciał.

A poza tym?? Mija nam tak dzień za dniem. Raz młody lepszy, raz gorszy, ale ogólnie ważne, że zdrowy. Do siadania się rwie, zwłaszcza z pozycji półleżącej. Na brzuchu jak go kładę, to aż się śmieje tak lubi. Zębów jak nie było, tak nie ma. Są za to potoki śliny i wkładanie do buzi wszystkiego co się nawinie. Tatusiowi skończył się urlop i młody znowu praktykuje wstawanie z tatusiem do pracy. Takie to życie jest.