Może i mój cyrk ale czyje są te złośliwe małpy...

Zaczniemy od rzeczy miłych i dobrych. Wczoraj byłam na kolejnej wizycie u pana doktora i oczywiście u mnie i u dzidzi wszystko dobrze. Porozmawialiśmy o mojej pracy i jej wpływie na  moje zdrowie i zdrowie Dzidzi. I na razie decyzja jest taka, że jeszcze nie idę na żadne zwolnienie. Dzisiaj zaniosłam szefowi zaświadczenie od lekarza, że jestem w ciąży i dogadaliśmy się co do nadgodzin. Znaczy to, że żadnych nadgodzin robić nie muszę, a nawet nie powinnam zgodnie z prawem. Po tej rozmowie poszłam na swój dział, a mój ulubiony kolega Maciej jak tylko mnie zobaczył oświadczył, że jutro go nie ma i będę z takim innym kolegą Rafałkiem, który jest zakręcony jak ruski czołg. Ja mu na to, że chyba nie, bo ja nadgodzin, robić nie mogę a soboty to właśnie nadgodziny. No i się zaczęło. Wściekł się, powiedział, że ja miałam urlop a on nie (a kto mu zabronił iść na urlop) to tą jeszcze jedną sobotę przepracować mogę, że on sobie wczoraj z szefem uzgodnił i jego nie interesuje, mam przyjść i tyle. Ja mu na to, że ja dzisiaj dałam szefowi zaświadczenie i jako, że jestem w ciąży nie mogę robić nadgodzin. No i pobiegł się poskarżyć. Wrócił i powiedział, że on wszystko z szefem uzgodnił i że za tą sobotę będę miała wolny poniedziałek. I koniec tematu, bo on już nie będzie o tym ze mną gadał. No to ok. Jak tylko mogłam dorwałam szefa żeby wyjaśnić tą sobotę. Mówię mu, że nie chciałam wkurzyć Maćka na co on tylko się uśmiechnął. Ostatecznie uzgodniliśmy, że przyjdę jutro skoro Maćka ma nie być i nie jest to dla mnie problemem. Po tej rozmowie Maciek mnie przeprosił - po raz pierwszy odkąd z nim pracuję przeprosił mnie za swoje zachowanie. Zapisuję to uroczyście, bo nie wierzę, żeby taki cud się kiedyś powtórzył. Pozostałe godziny w pracy upłynęły mi spokojnie i całkiem miło. Niestety przykra niespodzianka czekała mnie po pracy.
Odkąd zaczęły się upały stawiałam samochód na takim trochę dzikim parkingu, ale za to w cieniu. Oprócz mnie robiło tak wiele osób i nigdy mój samochód nie stał tam sam. Zresztą miejsce to jest w samym centrum miasta, dosłownie naprzeciwko mojej księgarni. Dzisiaj podchodzę do samochodu i pierwsze co widzę, że zadarta tylna wycieraczka a na niej ułamana szyjka od butelki po piwie. Zaraz potem dziurę po wyrwanej tablicy rejestracyjnej i resztki ramki w której była. Obchodzę samochód dookoła a tam zadarte przednie wycieraczki, na masce grubo piachu i napis - chuj Ci w cycki... A najlepsze jeszcze przede mną - od strony pasażera mnóstwo szkieł z potłuczonych butelek, spuszczone powietrze z kół i pod te koła popodkładane kawałki szkieł. Gdybym nie zauważyła niczego i próbowała odjechać, pocięłabym opony. Na koniec znalazłam w rurze wydechowej kamienie i piasek. 
Nie będę Wam opowiadać o telefonach do Marka i na policję, bo zwyczajnie nie mam siły. Zwykły wandalizm i tyle. Marek twierdzi, że sądząc po ilości pracy włożonej w te wszystkie atrakcje plus napis, mógł to zrobić, ktoś kto mnie zna. Ja szczerze mówiąc nie mam pojęcia, kto i dlaczego właśnie mój samochód. Idę spać. Może jutro opowiem Wam więcej.

Komentarze

  1. o rany co za wandale, az mi gęsia skóra się zrobiła. napisz jak to się dalej potoczyło?mam nadzieje że znajdą sprawcę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co ty, zapomnij o sprawcach. Środek dnia, środek miasta nikt nic nie widział, nikt nic nie wie, kamer tam też nie ma więc pozostaje mi tylko naprawić szkody i stawiać samochód jak najdalej stamtąd. Szkoda gadać.

      Usuń
  2. No to "atrakcji" Ci ostatnio nie brakuje... Doskonale rozumiem, jak się czułaś w tej sytuacji z samochodem. To jest straszne, kiedy ktoś niszczy czy kradnie naszą własność, na którą zapracowaliśmy... Ja w ciągu mojego sześcioletniego mieszkania na terenie innego województwa aniżeli tego, z którego pochodzą moje tablice rejestracyjne, miałam dwa przykre przypadki. Raz wybita szyba, wykręcone lusterko i butelka w środku, drugi raz... jajko rozbite na dachu. W upalny dzień zrobiła mi się na blaszce dosłownie jajecznica! Trzymajcie się dzielnie :-*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzę, że nie tylko mnie spotykają takie przykre niespodzianki... Szkoda słów na to wszystko. Zastanawia mnie tylko, po co ktoś zadał sobie tyle trudu - znalezienie wszystkich "pułapek" zajęło mi dobre 20 minut.

      Usuń
  3. Wandalizm?? Raczej debilizm :// Co miałam do powiedzenia, powiedziałam już wczoraj... Dziś już się nie będę powtarzać. Tulę mocno :***

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzięki Moniś. Dobrze mi zrobiła wczoraj ta rozmowa z Tobą :* trzymaj się i Ty cieplutko

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz