Decyzja podjęta

Doskonale wiem, że powinnam dostać "opr" za tak długą ciszę :) więc zanim to nastąpi poczytajcie co ciekawego u mnie i Dzidziusia :)
Oboje czujemy się dobrze, rośniemy każdego dnia i każdego dnia cieszymy się swoją bliskością. A przynajmniej ja się cieszę, czując jak wypycha nóżki w coraz to nowym miejscu. Stare spodnie poszły w odstawkę, zastąpione takimi śmiesznymi z "workiem na brzuch" :P naprawdę wygodnymi jeśli o mnie chodzi, bo metoda "na gumeczkę" już nic nie dawała.
Ostatnio mój mąż przeszedł samego siebie, w ciągu trzech dni wymyślając mnóstwo teorii na temat tego co mi wolno, czego nie powinnam, a co absolutnie powinnam robić będąc w ciąży :P zaczął się zastanawiać na przykład, czy jeszcze mieszczę się w wannie, czy nie powinnam przejść na dietę czosnkowo - cebulową dla poprawy odporności :P (o walorach zapachowych nie wspominając). Na szczęście poza paroma innymi cudami chwilowo na tym się jego pomysły skończyły. Nie zapominajmy o  ciągłym jęczeniu, że jak spadnie śnieg to on się będzie bał, że najlepiej by było jak bym już w domu siedziała... Ale do tego już zdążyłam się przyzwyczaić.
Nawet Pan Doktor na ostatniej wizycie stwierdził, że chyba wystarczy tego dobrego i powinnam w domku odpoczywać, tym bardziej, że w pracy mam dużo schylania się i przyznam sama, że nie jest mi już tak lekko i wygodnie. Uzgodniliśmy więc, że od następnej wizyty, czyli od 19 grudnia pójdę na zwolnienie. Może i bym się zastanawiała czy jeszcze nie popracować, ale moja koleżanka z działu ostatnio znów stwierdziła, że musi przez tydzień odpocząć od pracy, bo jest zmęczona. Ma takie pomysły średnio raz w miesiącu, najczęściej w okresie największego natężenia pracy, więc doszłam do wniosku, że skoro ona się nie przejmuje tym, że ja wtedy biegam jak głupia, żeby ze wszystkim zdążyć, to i ja nie powinnam mieć wyrzutów sumienia, że ją przed samymi świętami i inwentaryzacją opuszczę. Tak więc dzisiaj rozmawiałam na ten temat z szefem, uświadomiłam Go od kiedy przechodzę w stan spoczynku, i że niestety po macierzyńskim raczej nie wrócę, tylko zostanę z Maluszkiem w domu przez jakiś czas. Mój szef jest ogólnie bezproblemowym człowiekiem, więc i tym razem ze wszystkim doszliśmy do porozumienia. 
Odkąd postanowiłam, że czas zacząć odpoczywać w domu, każdego dnia zastanawiam się, czy wytrzymam, czy mnie nerwowo szlag nie trafi, co ja w ogóle będę robić, czy nie zdziczeję taka odizolowana od ludzi za to z bliskim towarzystwem teściowej ;) Jednego dnia cieszę się, że będę mogła dłużej pospać, odpoczywać i zająć się przygotowaniami na marzec. Drugiego dochodzę do wniosku, że zgłupieję od tego siedzenia w domu. Jaka będzie prawda - okaże się. Jedno jest pewne - w końcu będę miała więcej czasu na pisanie dla Was :)

Komentarze

  1. nie ma co się martwić na zapas, korzystaj z wolnego czasu bo potem to wiesz - i w dzień i nocą będziesz naprawdę baaardzo zajęta. Miłego dnia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak czytając Wasze komentarze, doszłam do wniosku, że to chyba przemawiają przeze mnie humory ciążowe :P masakra....

      Usuń
  2. Nie zgłupiejesz ;) Nie taki diabeł straszny jak go malują, hehe ;) A to znaczy, że dasz sobie świetnie radę, bo jesteś dzielna babka :P Aaa, i jeszcze jedno: z tym pisaniem to naprawdę się wykaż, bo jak w marcu pojawi się nowy członek rodziny, to już nie będziesz miała tyle czasu :)) Oj, nie, wcale Cię nie straszę, wydaje Ci się tylko :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja wiem, Ty mnie tylko uczciwie ostrzegasz ;D kochana moja :)

      Usuń
  3. No nareszcie idzie na L4 w końcu się pobyczysz i popiszesz na blogu:) wporządku masz szefa że tak bez 'ale puszcza cię na wolne :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu nie dość, że puszcza to jeszcze pilnuje, żebym na pewno nie dźwigała, wiec to trochę dzwonię za jakimś rodzynkiem, że trzeba mi pomóc :P

      Usuń

Prześlij komentarz