Człowiek myśli - Pan Bóg kreśli

Tak mawiała moja mama słysząc czasami różnego gatunku plany rodzące się z mojej kudłatej główce. I ile razy okazywało się, że oczywiście miała rację, bo nie wszystko zawsze wychodzi tak, jak sobie to wymyślimy. Oficjalnie miałam przejść w stan spoczynku od środy. W zeszłym tygodniu, tknięta jakimś pogodowym przeczuciem, uzgodniłam z szefem, że jeśli nadejdzie jakaś zimowa katastrofa, to już we wtorek zrobię sobie wolne. No i co?? Dziś mieliśmy od rana piękną gołoledź, zainaugurowaną przez panią z sąsiedniej wsi zderzeniem z płotem na tzw "rondzie" w mojej skromniej miejscowości. W ciągu dnia popadała jeszcze marznąca mżawka, przez co wieczorem wracałam jadąc po pięknym lodowisku, modląc się, żeby tylko nie wykręcić jakiegoś piruetu. Ogólnie mogłabym już rano stwierdzić, że nigdzie się nie ruszam, bo nawet chodzenie w takich warunkach jest niebezpieczne, ale moja koleżanka oczywiście wzięła sobie wolne, więc nie miałby mnie kto zastąpić. W końcu zdecydowałam, że powolutku jakoś dojadę, ale jutro już nigdzie się nie ruszam. Szef oczywiście problemu żadnego mi nie robił, bo tak naprawdę jeden dzień nikomu nie zrobi różnicy. W ten oto sposób od jutra jestem wolnym człowiekiem. Pierwszą rzeczą jaką zamierzam zrobić będąc na "wolnym" to wyspać się. Potem pewnie będzie przelot przez szafy, robienie pierożków, uszek i innych specjałów na święta... Odpocząć tak naprawdę będę mogła dopiero w Nowym Roku, ale i tak nie jest źle. Przede wszystkim zresetuję się psychicznie od pracy, a to też ważne. Dzisiaj jeszcze czuję się dziwnie, tak jakbym kawałek siebie tam zostawiła, bo to prawda. Dwa lata to kawał czasu, a pomimo narzekania, ta praca naprawdę sprawiała mi wiele radości i satysfakcji. W głębi duszy wiem, że to już pora żeby odpocząć, wyciszyć się, a w tym ciągłym młynie i zamieszaniu byłoby to niemożliwe. Do samego końca starałam się robić wszystko jak najlepiej, wiedząc, że i tak pracy jest sporo. Szef chyba to widział, bo nawet dzisiaj obdarzył mnie kilkoma bojowymi zadaniami, nie dając chwili wytchnienia z okazji ostatniego dnia. 
A tak z innej beczki?? Dzidek potrafi mnie już kopnąć w takie miejsca, których istnienia nawet nie podejrzewałam. Czasem przekręcając się, za nic ma symetryczne kształty i potrafi zrobić z mojego brzucha coś na kształt Mini Krzywej Wieży. Rośnie i zaczepia mamusię coraz śmielej. Nie zapomina przy tym o tatusiu. Tak się jakoś składa, że zawsze jak zadzwoni budzik Marka lubimy się jeszcze trochę poprzytulać zanim wstanie. Mały też się wtedy budzi i zaczyna kopać. Kiedyś, już po budziku przytulam się do Jego pleców i czuję jak Mały Pacyfikator usiłuje przekręcić się w jakiś niepojęty sposób. W pewnej chwili Marek pyta - ty tak dziwnie oddychasz, czy to Dzidek tak mnie kopie po plecach :P Zaczęłam się śmiać, bo uświadomiłam sobie, że rzeczywiście Marek zbiera na plecy wszystkie kuksańce z mojego brzuszka :)

A teraz coś specjalnie dla mojego kolegi Marcinka - znam Go od liceum i jest jedną z niewielu osób z tamtych lat, z którą regularnie utrzymuję kontakt. Może nie spotykamy się za często, ale za to jak już złapiemy kontakt na gg to gadamy dość często. Paradoksalnie na początku nie przepadaliśmy za sobą, ale tak to już jest, że jak się nieco dorośnie, to zwraca się uwagę na inne rzeczy. W ten oto sposób obok Aśki i Tomka, Marcinek należy do grona wybrańców. Z pozostałymi ludźmi z LO drogi się jakoś rozjechały. Kontakt jest albo sporadyczny, albo zerowy. Tak to bywa w dorosłym życiu. A ja, znając i lubiąc Marcinka bardzo mocno trzymam kciuki za Jego poszukiwania. A czego On szuka?? Tego samego, co my wszyscy - szczęścia...

Komentarze

  1. Kochana siedź w domku jak jest tak ślisko, będziesz bezpieczniejsza :* No i Dzidziul też...
    A jeśli chodzi o znajomych ze szkoły to ja też niedawno odnowiłam kontakt z jedną osóbką i to z podstawówki, więc naprawdę dużo czasu minęło od ostatniej rozmowy ;)
    Trzymaj się dzielnie na tym 'ubezwłasnowolnieniu' i pamiętaj, że jakbyś się za bardzo nudziła to zawsze możesz zadzwonić :)) Buzia :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Siedzę w domku, trochę pobuszowałam po szafach a teraz chwila odpoczynku :) na razie nie jest źle. Jeszcze mam prasowanie, wieczorem spowiedź w mojej parafii. Potem może zajrzę do szydełkowych wzorów szukając inspiracji - a wszystko to żeby się nie nudzić :P A o Tobie Moniś zawsze pamiętam, że mogę na Ciebie liczyć :*:*:* :) buziaki

      Usuń
  2. Aguś! Trzymaj się dzielnie w domowych i przydomowych klimatach :-)
    Pierwsze kilka dni to pewnie będzie dziwne uczucie, ale z pewnością się przyzwyczaisz i zobaczysz pozytywy tego, że nie musisz już jeździć do pracy. Zima na drodze to zawsze jednak ryzyko - mówię Ci to ja, pokonującą tygodniowo minimum 300 km i przesiadająca się między trzema autami kierowniczka :-)Buziaki :-*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przed Świętami na pewno nie będę narzekała na brak zajęć, a potem po prostu jakoś się przyzwyczaję. Za to już znalazłam duuuuży plus - spanie do późna :D całuski Agatko:)

      Usuń

Prześlij komentarz