Bo Kocham...

Wiem, że ostatnio zaniedbałam bloga, a tym samym Was jako moich czytelników. Pisałam rzadko i jakoś tak zdawkowo, od niechcenia. I chociaż nie mogę obiecać totalnej poprawy, to jednak postaram się coś z tym fantem zrobić. Ktokolwiek wie jednak jak się czuje mamuśka (czy też inna nie-mamuśka) siedząca w domu, rozumie, że brak weny nie jest tutaj niczym nadzwyczajnym. Monotonia zwykłych dni powoli staje się przytłaczająca. I pewnie szybko stałaby się nie do zniesienia, gdyby nie te drobne radości, którymi obdarza nas Kuba. Czasem potrafi doprowadzić mnie do szewskiej pasji, kiedy jękiem i płaczem wymusza na mnie coraz to nowe zachcianki. A to do okna popatrzeć na pieska i kurki, a to do wierzy, żeby włączyć radio, a to do tv, a to do łazienki... Z rączek i wszystkoznaczącego yyyyyyy zrobił kierunkowskaz i próbuje rządzić mną, Markiem i dziadkami oczywiście też. Jednocześnie jest źródłem wielu radości, bo sam już umie usiąść, na nóżkach pięknie się opiera, raczkuje do tyłu jak rak. Obiady najchętniej jadłby z naszych talerzy i naszymi sztućcami. Mama nadal mówi tylko z sytuacjach bardzo kryzysowych, za to tata, baba, dada, dzieć, bebe i tat (tak) mówi cały czas. Pięknie daje całuski, śliniąc nam przy tym połowę twarzy. Szczególnie śmiechu z tym było, kiedy miał katar i usilnie próbował o nas wycierać to co mu z noska skapywało ;) każdy uchylał się przed tymi jego całusami jak umiał, no bo sami rozumiecie - nie jest szczytem marzeń mieć cudzego gila rozsmarowanego na twarzy :) 
Teraz Kuba jest niestety małym - dużym niejadkiem, bo przez paskudną infekcję gardła tylko cycuś jest cacy. Cokolwiek bym mu chciała dać, od razu jest protest. Mam nadzieję, że jeszcze kilka dni, gardełko wróci do normy i apetyt też. 
Myślałam przez jakiś czas poważnie o odstawieniu Kuby od cyca. W nocy nadal śpi kiepsko i już po prostu bardzo zmęczona tym byłam. Ale teraz jakoś znów wróciły mi siły i cierpliwość, poza tym widzę jak Kuba uwielbia swoje cycy i na razie ogłosiłam chwilową amnestię. Do następnego ząbkowania, kiedy to znów będzie się budził co godzinę w nocy. Jakoś mu ten cycuś łagodzi ból dziąsełek i niestety mam wtedy kilka nocy z głowy.
Mam nadzieję, że zaspokoiłam trochę Waszą ciekawość, co u nas nowego :)

Komentarze

  1. No czasem jest ciężko z takim maluchem, dlatego nie tęsknię do czasów, jak mój Syn był taki malutki.. Podziwiam cię, że jeszcze karmisz Małego piersią i że dajesz radę. Na pewno dla niego to lepiej, ale nic na siłe. Jeśli poczujesz, ze jest ci ciężko to nie zmuszaj się, bo i tak długo dałaś radę.

    OdpowiedzUsuń
  2. czasem jest mi naprawdę ciężko z tym cycem, ale wtedy widzę, że jemu bez niego było by jeszcze ciężej, bo on butelki nie chce, więc nie byłoby substytutu... dopóki mam siłę i cierpliwość będziemy się cycać. Ale cieszę się, że ktoś rozumie... :) Ty też masz ze swoim niejadkiem i odpieluchowywaniem go niemały zawrót głowy. A z jego zasobem słów to myślę, że po prostu musisz jeszcze poczekać. Podobno chłopcy mają "cięższą mowę" tak się u nas mówi - później im to przychodzi po prostu :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Cieszę się że się odezwałaś :) Kuba znowu zrobił masę postępów, ładnie siedzi i stoi-bardzo się cieszę!
    Znamy zapalenie gardła, u nas ta infekcja była średnio raz w miesiącu, strazna sprawa, ani jeść ani pić ani spać. Totalna maskara :( życzę dużo zdrowia :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu już jest lepiej - tak to niby wygląda. Młody skubnie a to parę kęsków bułki, a to zupki pare łyżeczek... może dojdziemy jakoś do siebie. A z postępów Kuby też bardzo się cieszę :D

      Usuń
  4. Co fakt to fakt... jak jest się z dzieckiem w domu to gdyby nie te uśmiechy, nowe umiejętności to jeden dzień przypomina drugi.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz