W odcinkach

Moje pisanie ostatnio wygląda tak: siadam, Kuba śpi, zaczynam pisać, Kuba się budzi, koniec pisania. I zostaje taka niedokończona notka, wisi i czeka, aż sobie o niej przypomnę. Poniżej publikuję pozaczynane w ostatnim czasie posty. Jeżeli wydają się Wam niepełne, niedokończone to tak właśnie jest, bo pisane były po prostu w odcinkach...

Odcinek pierwszy: Bo ja nie chcę spać w łóżeczku

Bubulo mniej więcej odkąd skończył pół roczku śpi z nami. Wpływ miało na to kilka czynników - szpitale, brak pokarmu a przez to jego częste pobudki... Grunt, że jak się już mały ssak przyzwyczaił, to mu tak zostało. Nie było to zbyt uciążliwe, gdy młody zasypiał wieczorem i na pierwszego cycka budził się dopiero około 2 lub 3 w nocy. Bajka wręcz to była. Potem coś się zmieniło i teraz szczęściem są noce, gdy uda mi się złapać 2 lub 3 godziny snu ciągiem. Przeważnie bowiem od godziny 23 młody co godzinę domaga się: cycy, przytulenia, pić wody, a to usika pieluchę, co nie jest niczym dziwnym przy takiej częstotliwości pobudek. Efekt - ślubny wkurzony i niewyspany bo i ja wściekła jak osa z każdym nerwem na wierzchu z przemęczenia i niewyspania. Postanowiliśmy więc, że Dzieć wróci z powrotem do łóżeczka. Marek miał do niego wstawać, żeby nie drażnił go zapach cycy. Uprzedziłam go, że taka decyzja oznacza dwie lub trzy nocki, jak nie więcej, totalnie wyjęte z życiorysu... Ale chyba za słabo uprzedziłam niestety. Przy pierwszym płaczu było - Aga daj mu cycka, bo on tak płacze.... i to by było na tyle z nauka spania bez mamy i cycy...

Odcinek drugi: Cast Away

Tak się ostatnio czuję - jakby normalna rzeczywistość toczyła się gdzieś daleko, daleko a ja na swojej wyspie walczę, sama już nie wiem o co. Brak snu daje znać o sobie coraz bardziej dobitnie. Bo i ile  dzień moje Dziecię Kochane jest naprawdę Kochane, o tyle w nocy mam chyba do czynienia z zupełnie innym osobnikiem. W dzień jakoś dajemy radę, Kuba już coraz dłużej potrafi zająć się sam sobą. Ma swój kącik w kuchni koło lodówki, siada na kocu, przykleja i odkleja magnesy, "czyta" bajeczki i ogólnie ma tam swoje ulubione miejsce zabaw. Nadal uwielbia patrzeć przez okno na pieski, kurki i kotki u sąsiadów. Raczkuje do tyłu jak rak, ale widzę, że do przodu też próbuje, choć najprościej  jest wyciągnąć się przecież na brzuchu i zacząć wołać yyyyyyyy, chcę to czy tamto... ;) Stoi na nóżkach i próbuje już dawać pierwsze kroki. Hitem hitów jest jednak pokazywanie paluszkiem i kręcenie głową na tak albo nie. Kuba pokazuje paluszkiem na butelkę i woła yyyyy albo inne eeeeee, pytam go - chcesz piciu?? Na to Bubulo zaczyna potakiwać główką i mówić "tat, tat" (tak, tak). Albo podchodzę do niego i czuję charakterystyczny zapaszek, pytam - zrobiłeś be? Na to on z przejęciem zaprzecza. Zaglądam na wszelki wypadek i rzeczywiście czysto ;) znaczy tylko bączki pierdzioszki były ;) ogólnie jakieś 80 - 90 procent jego potaknięć i zaprzeczeń się zgadza, co uważam za wielki sukces - zaczynam się dogadywać z moim dzieckiem :) No i śpiewa - pytam go: Kubuniu, jak mi zaśpiewasz a on wtedy - "baaaabaaaaabaaaaa". Albo "taaaataaaaataaaaa". W tym tygodniu Kuba zrezygnował już z dwóch drzemek i śpi tylko raz koło południa. Uwielbia jeść to co my czyli - naleśniki, pierogi, zupę ogórkową, barszczyk biały, pomidorową. Kaszki manny i inne kaszki ryżowe i nie ryżowe mogłyby dla niego nie istnieć, za to polubił jogurty.
Najgorsze są nocki niestety. Przez ostatnie dwa miesiące Kuba śpi gorzej niż niemowlak i to niestety przekłada się powoli na mój stan umysłu. A ostatnio przy pełni to już przeszedł samego siebie. Budził się co godzinę a nawet częściej, wołał mamama i tylko cycy go uspokajało. Oboje z Markiem już małpiego rozumu dostawaliśmy, ze zmęczenia, z zastanawiania się jaka może być przyczyna i jak mu pomoc, żeby się Kuba tak nie męczył a my razem z nim...

Odcinek trzeci: Jestem już duży

W kolejnej odsłonie pragnę was poinformować, że moje dzieciątko zaczęło raczkować do przodu a nie tylko na wstecznym :) hura. Cieszę się bardzo i codziennie nie mogę się nadziwić, kiedy ten mój Cycuś urósł taki duży. Za miesiąc z kawałeczkiem jego pierwsze urodziny. Pora zacząć myśleć o torcie i innych sprawach z tym wydarzeniem związanych. A tymczasem dziś jedziemy na urodziny do mojego chrześniaczka Patryka :) znaczy wyrywam się z domu - huraaaa. Bo już czuję że zaczynam gnić, gnuśnieć i ogólnie odbija mi od tej szarej codzienności.

Mam nadzieję, że choć w było to bardzo chaotyczne, zaspokoiłam Waszą ciekawość. Buziaki dla wszystkich :)

Komentarze

  1. Oj współczuję tych nocek, ja mam ponad dwuletnie dziecię, a nadal nie przesypiam całych nocek.. Może u Kubusia zęby i idą i stąd takie częste pobudki? Trzymaj się, cierpliwości i siły ci życzę!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Życzę Wam żebyście jak najprędzej doczekali przespanych nocy, dużo spokoju i odpoczynku :) Kiedyś to musi się skończyć.
    Trzymam kciuki. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo fajny pomysł na notkę - sklejenie tych, które wisiały w próżni :)
    Dzięki temu wiemy o wszystkim po trochu :)
    Trzymam kciuki aby z tymi nockami u Was się poprawiło i żebyś się już tak nie 'nerwowała' moja droga ;) :**

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz