Niby dwie ręce, a jednak...

Dzisiejszy wieczór. Dzieć wykąpany, nakarmiony, syropek dany. Mamcia skorzystała więc z okazji i wskoczyła do wanny. Wiecie - maseczka na twarz, odżywka na włosy, kosiarka do ręki, bąbelki i ogólnie pełen relaks połączony z kompleksowym odgruzowywaniem. Raz na jakiś czas trzeba i koniec. Wtem słychać nieśmiałe pukanie do drzwi łazienki...
- Kochanie... - to mój małżonek głosem błagalnym, jak się okazało nie bez powodu.
- No co tam??
- Kuba zrobił kupę...
- No to zmień mu pieluche.
- Kochanie... - jeszcze większe błaganie.
- Ja teraz na pewno nie wyjdę z wanny, mowy nie ma. Musisz przebrać i tyle.

Dobrze, że w domu jest jeszcze babcia, która uratowała zmysł powonienia mojego Męża i dupkę mojego dziecka... Męskiego honoru niestety nic nie było już w stanie uratować ;)

Komentarze

  1. u mnie zawsze było identycznie!!! Czujesz że mąż mój zmieniał pieluchę tylko raz i to wtedy kiedy ani mnie ani mojej mamy nie było w pobliżu. Raz w ciągu trzech lat totalna porażka..... mają te chłopy dobrze z nami oj mają.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mój taką z siku zmieni ale to dopiero odkąd Kuba jest większy, ale takiej Kupnej nie ma szans :)

      Usuń
  2. U nas bylo to samo ;-) Na szczescie jak Syn mial 2,5 roku zaczał wołac na nocnik i skonczyl sie ten problem ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Znałam ten problem przy Bartku i to chyba tylko kilka razy bo potem mąż juz się nauczył ze mi w wannie się nie przeszkadza dziecku pampa zmienić trzeba. Teraz Szymonowi z kupy sam zmienia jak coś ja robie i nawet mnie nie informuje o tym ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz